Czas na krótki opis trasy jaką pokonałem rowerem w ubiegły weekend.

Trasę wytyczyłem za pomocą google maps i to był błąd, duży błąd. Muszę koniecznie kupić dobrą mapę Kociewia i Kaszub przed następnym wyjazdem…

Ale po kolei:

Sobota:

w tamte

Wyjazd ok 9.00 z Kokoszek dalej do Kiełpina i przez las do Otomina. Droga w lesie jest w fatalnym  dla rowerów stanie. Niedawno coś tam majstrowali i wyrównywali. Dziury faktycznie zniknęły jednak droga pokryta jest teraz kopnym piachem – jedzie się fatalnie.

110km-20150613_085717 copy

W Otominie zrobiłem sobie krótki postój nad jeziorem. Było wcześnie rano więc nad jeziorem jeszcze pustki. Widać tam mocno brak opadów od kilku tygodni, poziom wody w jeziorze Otomińskim opadł o ładnych kilka metrów.

Z Otomina pojechałem lasem do Bąkowa gdzie odbiłem w prawo do Kolbud. To jedyny odcinek z drogą rowerową. W Kolbudach za rondem skręciłem w ul. Dworcową w kierunku Pręgowa. W Pręgowie w związku z kompletnym brakiem oznakowania pobłądziłem i nadrobiłem dobre 8 kilometrów jadą przez pomyłkę na Lisewiec.

110km-20150613_101516 copy

Sugerowałem się drogą która wydała mi się  iść w obranym kierunku, ale to nie było to 🙂 Na szczęście po jakimś czasie się zorientowałem, że coś jest nie tak i wróciłem. Zjechałem z drogi asfaltowej w polną w kierunku na Malentyn.

Droga jest fatalna, rozjeżdżona przez ciężarówki z pobliskiej żwirowni i kończy się rozwidleniem – oczywiście bez drogowskazów. Trochę na czuja skręciłem w prawo i dalej przez las. Po jakimś czasie zwątpiłem bo z drogi zrobiła się malutka wąziutka ścieżka przez las, ale jechałem dalej. Był to jak się okazało dobry wybór. wyjechałem w miejscowości Domachowo. Tam przeciąłem drogę 226 i dalej prosto do Zaskoczyna (droga także badziewna, polna i dziurawa). Z Zaskoczyna pojechałem dalej prosto do Czerniewa.

110km-20150613_113016 copy

W Czerniewie w prawo w ul. Gdańską i dobrą asfaltową drogą do Granicznej Wsi.

W Granicznej Wsi odbiłem do lasu – chciałem obejrzeć obóz Grenzdorf – filię nazistowskiego obozu Stuthhof a raczej teren po nim i pomnik, bo z samego obozu nic nie zostało.

110km-20150613_115436 copy

Dojazd jest o dziwo bardzo dobrze oznakowany. Od głównej drogi trzeba odjechać na ok 2 kilometry w las. Jak wygląda to miejsce opiszę osobno – zdecydowanie warto tam zajechać.

Wróciłem do Granicznej Wsi i pojechałem dalej do Pawłowa, z Pawłowa do Przerębskiej Huty, miejscowość Rusia do Skarszew.

110km-20150613_125539 copy

W Skarszewach chciałem zanocować na polu namiotowym, niestety jak się okazało na skarszewskim polu namiotowym nie wolno  nocować pod namiotem. Pisałem o tym tutaj.

110km-20150613_132600 copy

Zapadała więc decyzja pojechania do Przywidza.

Cofnąłem się przez Skarszewy tak jak przyjechałem, niestety znowu z uwagi na brak oznakowania coś popieprzyłem i skręciłem na miejscowość Wilcze Góry. TO BYŁ BŁĄD. Nie pierwszy i nie ostatni 🙂

Fatalna polna dziurawa droga, masa podjazdów, jeszcze więcej rozjazdów bez oznakowania. Jakoś dotarłem do pola golfowego w Postołowie. Tam musiałem skręcić w las aby dojechać do Pawłowa przez które już jechałem. To był kolejny błąd. Trasa wytyczona przez google maps tak właśnie prowadziła więc pojechałem. Droga zwężała się coraz bardziej aż przeszła w coś co przypominało raczej ścieżkę wydeptaną przez zwierzęta. Ale jechałem dalej aż dojechałem do… bramy, drzwi do lasu…

110km-20150613_144427 copy

Na szczęście dało się to otworzyć. Dalej ścieżka prowadziła przez pola jakiegoś gigantycznego gospodarstwa rolnego. Po ok 1,5 km kończyła się kolejną bramą i ogrodzeniem po horyzont. Na szczęście także dała się otworzyć…

Dalej przez chwilę było lepiej – wróciłem na asfalt Graniczna Wieś – Pawłowo. W Pawłowie odbiłem w kierunku drogi 226 przez miejscowość Drzewina. Podjazdy, podjazdy i jeszcze raz podjazdy. Upał straszny już dawał mi się we znaki ale dotarłem do drogi 226.   Tu zgodnie z tym, co chciało google maps, przejechałem 226 na wprost i pojechałem w las. KOLEJNY BŁĄD 🙂 Po kilku kilometrach droga znowu zaczęła się zwężać (o masakrycznych podjazdach chyba nie muszę już pisać – są wszędzie 🙂 ) i skończyła się rozjazdem i szlabanem. Wg googla musiałem skręcić przy szlabanie w lewo. Nie miałem zbytnio wyjścia i tak pojechałem. Zgadnijcie – KOLEJNY BŁĄD 🙂

Ten odcinek w większości pokonałem pieszo, pchając rower. Ścieżynka miała miejscami szerokość kilkunastu centymetrów a po obu stronach błoto, bagno, las i krzaczory.

Po kilkudziesięciu minutach dotarłem do drogi 223. Tam postanowiłem podziękować googlowi i odbiłem w 223 w lewo a nie tak jak chciał dalej na wprost polnymi drogami przez las. 223 dotarłem do skrzyżowania z 221 w którą skręciłem w prawo. Dalej już prosto i wygodnie asfaltem przez Trzepowo do Przywidza.

110km-20150613_160929 copy

W Przywidzu nocleg na Campingu 20 – opis tutaj.

Łączny dystans 75 km, czas całkowity z postojami i błądzeniem 7 godzin 49 minut.

110km-20150613_181232 copy

Niedziela

niedziela

Wczesna pobudka, zwinięcie obozu i w drogę. Niestety pogoda się popsuła i strasznie wiało, na szczęście w plecy a nie tradycyjnie w pysk ! 🙂

Na początku odbiłem na most pomiędzy jeziorami Przywidzkimi w kierunku Pruszcza. Spotakłem dzień wcześniej znajomych którzy zaprosili mnie na poranną kawę do swojej „daczy” na wzgórzu w okolicach Przywidza. Wzgorze okazało się morderczym ponad kilometrowym podjazdem… Niezła pobudka.

110km-20150614_105216 copy

Po kawie wróciłem do Przywidza i odbiłem w prawo w drogę 221. Tą drogą już prosto do Kolbud, skok na DDR-kę do Bąkowa, przez las do Otomina i tak jak przyjechałem dzień wcześniej – Kiełpino i Kokoszki.

Dystans : 36 km, czas: 3 godz. 16 minut łaącznie z kawką u znajomych, samej jazdy jakieś 2 godzinki z hakiem

Wszystkiego wyszło nieco ponad 110 km.

Trasa trudna zarówno w nawigacji jak i samej jeździe. Cała masa stromych podjazdów, kompletny brak oznakowania i debilnie wytyczona przez googla trasa wąziutkimi leśnymi ścieżkami. Zdecydowanie nie na cienkooponiasty rower treningowy z sakwami. „Góralem” było by znacznie łatwiej.

Ale nic to, pierwsza w tym sezonie dwudniówka (i mam nadzieję nie ostatnia 🙂 ) zaliczona.

2 komentarze

  1. Herbata

    Witam,
    Oj tak, znam te sprawy, można się pogubić, ma to dobre i złe strony.
    Złe to że można się wpakować w krzaczory a dobre, to że zawsze coś nowego można zobaczyć.
    Jest oczywiście sprawdzony bezpieczny szlak, ale wtedy gdzie przygoda .

    Odpowiedz

Komentarze