[to NIE JEST reklama, za zegarek zapłaciłem swoją krwawicą, a za peany pochwalne nikt płacić mi nie chce]

Pisałem tu wiele razy o zegarkach. Pisałem też że nie uznaję „smartłoczy”. Pisałem, że nie ogarniam tej koncepcji, że nie wyobrażam sobie ładować zegarek ładowarką, że na co i po co to komu. Byłem gotów dać sobie rękę obciąć za to, że w życiu czegoś takiego nie kupię i nie założę. I jak mawiał klasyk – i co ? I teraz k….. bym nie miał ręki…

Jesienią ubiegłego roku kupiłem sobie opaskę fitnes Huawei Color Band A2. Opisywałem ją, troszkę po swojemu tutaj: Huawei Color Band A2 – „fit” opaska – odpowiedzi na pytania, których nie znajdziesz nigdzie indziej

Używałem jej codziennie, dawała mi, w połączeniu z aplikacją producenta niesamowitego kopa w tyłek, aby się regularnie, całkiem intensywnie ruszać.

Jeśli za długo siedziałem przed komputerem trzęsła mi się na ręce, że trzeba ruszyć dupsko. Jeśli nie zrobiłem 10.000, a później po przestawieniu sobie w aplikacji 15.000 kroków w ciągu dnia, miałem swoistego moralniaka, że za mało się ruszam, a że jestem już nie najmłodszy, to zaraz zejdę na jakąś chorobę wieńcową 🙂 Nie wspominając już o monitorowaniu tętna, o czym pisałem szerzej w przytoczonym wyżej artykule.

Siłą rzeczy, od czasu do czasu, oglądałem gdzieś w sklepach i internetach inne tego typu gadżety. Czy to od Huawei, czy Xiaomi,  Fitbit i innych producentów.

W taki o to sposób co raz bardziej zaczęła mi się podobać idea zegarka z wbudowaną weń opaską fitness. Tym bardziej, że Huawei zrobił takie zegarki naprawdę dobrze wyglądające. Co więcej zegarki, które całkiem długo pracują bez konieczności ładowania, co już w ogóle zaczęło mnie przekonywać do tej koncepcji.

Gwoli wyjaśnienia jeszcze – nadal uważam, że idea smartwatcha jest dosyć durna. Możliwość np. dzwonienia i prowadzenia rozmów przez zegarek jest dla mnie delikatnie mówiąc kretyńska. Odpisywanie na wiadomości z poziomu ekranu o wielkości dwóch kciuków, też do najmądrzejszych nie należy. Wyświetlanie wiadomości z telefonu, który jest w kieszeni, albo leży obok może ma jakiś sens, ale ja go znaleźć nie potrafię. Słuchanie muzyki z zegarka… hmm… to coś jak oglądanie filmów w mikrofalówce, albo pieczenie chleba w pralce.

Ja potrzebuję (po prawdzie wcale nie potrzebuję, po prostu chciałem mieć) smartwatcha, który możliwe dobrze wygląda (dobrze czyli tak jak klasyczny zegarek) oraz ma wbudowane i bardziej rozbudowane funkcje opaski fitness, czy jak kto woli z rosyjska – smartbanda.

Gdy na rynku pojawił się zegarek Huawei Watch GT2, postanowiłem, że sobie taki sprawię. Poszedłem do jakiegoś marketu z elektroniką, jak tylko pinokio z biznesmenem od maseczek je „odmrozili’ po prawie 3 miesiącach zamrażania.

fot. Huawei (press kit)

Zegarek na  żywo wyglądał lepiej niż na wszelkich materiałach prasowych i filmach na jutjubie. Jedno tylko nie było fajne – cena. Ponad 1000 ziko, to jednak przegięcie. Poza tym obok leżały jeszcze dwa inne . Huawei Watch GT2e, oraz Huawei Watch GT, czyli starszy model smart zegarka tego producenta.

Ten starszy okazał się wyglądać równie dobrze, a może i nawet ciut lepiej niż jego następca. Były akurat dostępne 3 wersje kolorystyczne. Srebrny na skórzanym pasku i dwa ciemne/czarne z paskami silikonowymi. Cena była bardziej przystępna, choć i tak dla mnie zbyt wysoka – 499 zł. Niemniej, zachciałem go mieć. Szczególnie spodobała mi się wersja z silikonowym zielonym paskiem. Jak powszechnie wiadomo zegarek powinien być zielony.

Poszukałem takiego czasomierza oczywiście na Aliexpress. Był, za niecałe 90 USD co już było ceną zdecydowanie bardziej do przełknięcia (KLIK).

Szukałem jednak dalej i tak znalazłem na oeliksie nowiutki, zapakowany fabrycznie, w wersji kolorystycznej która mi się najbardziej podobała, za cenę 300 złotych polskich. Któraś z sieci komórkowych dawała podobno przy przedłużaniu umowy te zegarki za kilkanaście, czy kilkadziesiąt złotych. Było ich w ogłoszeniach całkiem sporo i większość w cenach od 300 do 450 zł.

Nabyłem zatem drogą kupna takiego cudaka i… od prawie 4 tygodni nie założyłem klasycznego zegarka.

Źle mi z tym, ale cholera jasna, ten smartwatch jest świetny.

O funkcjach tego zegarka napisano już wiele, tym bardziej, że od jego premiery upłynęły już z górką dwa lata. Napisze wiec tylko skrótowo, że ma opcję ciągłego monitoringu pracy serca, wbudowany GPS, 12 predefiniowanych trybów treningowych,  barometr z pomiarem wysokości, budzik, latarkę i inne.

Zegarek w połączeniu z aplikacją Huawei Zdrowie śledzi jakość snu, dokonuje pomiaru tętna w trybie ciągłym – dzień i noc non stop. jest oczywiście krokomierz, jest pomiar spalonych kalorii, jest analizator aktywności w ciągu dnia i cała masa innych ciekawych i przydatnych każdemu, kto lubi się „poruszać” rzeczy. Do tego zegarek jest wodoszczelny – można w nim swobodnie pływać, brać kąpiel/prysznic itp.

Dodam tylko jeszcze kilka zdań, wrażeń z użytkowania tego cudaka przez te 3 tygodnie.

Bateria – miała wytrzymywać 14 dni. Może i tyle wytrzyma, ale jak powyłącza się wszystkie funkcje zegarka i nie będzie się sprawdzać która godzina… Realnie 6 do max 7 dni w następującym scenariuszu – godzina dziennie aktywności sportowej (bieganie, rower itp z włączonym GPS), włączony non stop 24h na dobę pomiar tętna, sprawdzanie godziny jak jest potrzeba, bluetooth stale rozłączony – 2 razy dziennie synchronizacja z aplikacją Huawei Zdrowie (rano i wieczorem). Najwięcej prądu żre GPS. Godzina pracy 10 do 12 % mniej ładunku w baterii. Ładowanie z ok 15 % do pełna trwa ok 2.5 godziny.

Widoczność wyświetlacza – bez zastrzeżeń, nawet w ostrym słońcu jest idealnie, a w nocy kompletnie nie razi.

Podatność na zarysowania/uszkodzenia – trochę za krótko go mam, ale biorąc pod uwagę tak dużą „tarczę” czyli ekran, liczyłem że będzie już porysowany. Nadal wygląda jak nowy.

Jedyne czego się trzeba czepić to widoczność na ekranie „paluchów”, kiedy zegarek jest ciemny i nie wyświetla godziny. Drażni mnie to.

„Czucie na ręce” – zegarek jest dosyć ciężki, masywny, czuje się kawał porządnego sikora na nadgarstku. Czasami zapominam, że to komputerek a nie zegarek, nie mam pod tym względem żadnych zastrzeżeń. Sam pasek silikonowy jest także świetny.

Nie odparza, nie jest zbyt sztuczny w dotyku, zbyt plastikowy, nie waniajet gumą. Unikam rzeczy wykonanych z nieżyjących zwierząt, w tym skórzanych pasków, portfeli, butów itp. Do zegarków używam bransolet, lub pasków z tworzywa, skaju itp. To mój pierwszy silikonowy i okazało się, że jest bardzo fajny.

Jak by tego było mało, to kilkoma maźnięciami paluchem po ekranie, możemy mieć zegarek na każdą okazję. W zegarku jest wgranych chyba z 15 różnych tarcz, kolejne kilkadziesiąt czeka w aplikacji. Chcesz mieć „elektronika” proszę bardzo, chronometr a’la Breitling Aviator – dwa maźnięcia w prawo, tłustego divera – 3 maźnięcia w lewo, klasyczny ascetyczny analogowy na styl Skagena –  czeka w aplikacji na 4 kliknięcia i chwilę na wgranie. Do tego chwilka na zmianę paska/ bransolety (jest na system szybkiej wymiany) i masz całkiem nowy zegarek.

Podsumowując, inżynierowie Huawei upchali całkiem sprytne urządzenie elektroniczne w obudowę klasycznego zegarka i zrobili z tego kawał fajnego sikora. Ktoś, kto to wymyślił musiał lubić zegarki. I chwała mu za to.

Za dwa lata, jak będą po 3 stówki, kupię sobie nowszy model GT2

Kliknij se tu jeśli chcesz kupić Huawei Watch GT na Aliexpress: http://s.click.aliexpress.com/e/_dZa4kLk

Huawei GT2 jest tutaj, też w cenie zdecydowanie bardziej akceptowalne niż w Polsce : http://s.click.aliexpress.com/e/_d6NQFNG

Na „ali” jest też oczywiście Huawei watch GT2e, i wiecie co ? też jest duuużo tańszy niż u nas: http://s.click.aliexpress.com/e/_dUnHmnU

Artykuł powstał we współpracy z moim prywatnym kontem bankowym, z którego środki zostały przekazane na zakup wyżej opisanego sprzętu.

Linki do ofert są linkami afiliacyjnymi. Jeśli dokonasz zakupu za ich pomocą, kilka centów z tego zakupu dostanę jako prowizję (dla Ciebie cena jaką zapłacisz się nie zmienia). Jeśli się na to nie zgadzasz, wyszukaj proszę odpowiednią ofertę samodzielnie w serwisie Aliexpress.



Komentarze