Dacie wiarę, że wykonując tak nudną i wydawałoby się banalną czynność, jak koszenie trawy na działce, wykonywaną głownie z poczucia obowiązku, czy też dla zaspokojenia własnego poczucia estetyki, można wpaść na genialny pomysł?

źródło: Honda Media Newsroom

Pomysł, który ma szansę stworzyć dużą społeczność ludzi, mających podobne zainteresowania, potrzeby i całkowicie bezinteresownie chcących się nimi dzielić ?

Pewien człowiek, właściciel owego koszonego jakiś czas temu na własnej działce trawnika, na takowy właśnie pomysł wpadł, a ja chcę Was do niego zachęcić 🙂

A więc do rzeczy – istnieje car sharing, o którym już tu kiedyś pisałem, jest bike sharing o którym też już tu na blogu było, jest hulajnoga sharing i inne sharingi, polegające na dzieleniu się tudzież współużytkowaniu pojazdów, maszyn, narzędzi.

Dlaczego więc nie podzielić się… trawnikiem ?

Wiele osób podróżując rowerem, pieszo, stopem, szuka noclegu po środku miasta, wsi, pustkowia, gdzie akurat postanowili zakończyć bieżący etap wędrówki. Rozbolały nogi, nie chce się dalej jechać, stopa nie da się złapać, dupsko boli od rowerowego siodełka, itp itd.

Idea jest taka – masz ogródek, działkę, kawałek trawnika, lubisz poznawać innych ludzi, lubisz w końcu sam podróżować i szukasz podobnego, bezpiecznego miejsca gdzie mógłbyś się zatrzymać na noc ?

Udostępnij swój kawałek trawnika. Dopisz go do powstającej bazy, bądź członkiem społeczności ludzi „szerujących” swój kawałek ziemi.

Zarejestrowany użytkownik otrzymuje dostęp do on-linowej mapki, z zaznaczonym kontaktem do właściciela, musi się obowiązkowo anonsować, zapytać o dostępność w danym terminie.

Po dogadaniu się, może się rozłożyć namiotem, stanąć autem, przyczepką, czy busem w zależności od tego, co oferuje jego gospodarz.

To wszystko całkowicie za darmo, z ewentualnym symbolicznym zwrotem za skorzystanie z prądu, wody czy prysznica.

Całość opiera się na wzajemnym zaufaniu i wzajemnej pomocy. Korzystasz – daj też coś od siebie. Dostajesz coś za darmo – uszanuj to, nie zniszcz, nie nadużywaj, zostaw podziękowania, skromny upominek, uśmiechnij się, podziękuj po prostu za okazaną dobroć.

I przede wszystkim, daj też oczywiście w zamian kawałek swojego trawnika, innemu podróżnikowi.

Nie potrzebne są żadne luksusy. Jeśli jest tylko trawnik do bezpiecznego rozłożenia namiotu – super, jeśli przy okazji można usiąść na ławeczce ze stolikiem, nabrać wody, skorzystać ze sławojki, naładować telefon, wziąć krótki prysznic – genialnie. Nic więcej nie trzeba.

Tak z koszenia trawnika, powstała strona internetowa https://privefreenight.com oraz powiązana z nią grupa facebookowa – free place for camping Poland 

Sam co prawda nazwałbym to „podziel się trawnikiem”, „podziel się ogródkiem” czy jakoś tak, ale to jak zwykle czepialstwo z mojej strony… (jakby co to zrzekam się praw autorskich do nazwy 🙂 )

Powiem szczerze, że bujając się po Polsce i po Europie od lat z namiotem, rowerem, a ostatnio moją karetką, jestem trochę sceptyczny, czy taka inicjatywa może zadziałać w naszym kraju. Czy nie będzie nadużywana, czy znajdą się chętni aby coś dać, a nie tylko brać.

Grupa zrzesza obecnie ok. 800 członków. Większość niestety nie daje kawałka trawnika, takich osób jest na mapie na razie mniejszość.

Na szczęście pomysłodawca i zgromadzona wokół niego grupka przyjaciół, szczerze wierzą w ten pomysł.

Dlatego postanowiłem pomóc trochę swoim artykułem i zachęcić Was, drodzy czytelnicy do odwiedzenia strony, zapisania się do grupy i przede wszystkim, udostępnienia kawałka swojego trawnika, ogrodu, działki, czegokolwiek innemu podróżnikowi.

Nie musisz dawać nic więcej, niż kawałek bezpiecznego miejsca na nocleg.

Nie musisz mieszkać nad morzem, jeziorem, rzeką w lesie. Jak pisałem wyżej, etapy podróży kończą się w najróżniejszych miejscach, z najróżniejszych przyczyn.

Załamie się pogoda, szpytka zaboli, dupsko się obetrze, nie chce się dalej jechać – cokolwiek.

Masz trawnik w Warszawie (tam są trawniki w ogóle ? 🙂 ) Gdyni, Krakowie, Swornychgaciach, Kopytkowie, Krzywym Kole, Tumidaju, Złym Mięsie, Męcikale czy Dyszobabie (wszystkie te miejscowości istnieją naprawdę!) to dodaj go do bazy.

Być może ktoś zechce z niego skorzystać, odpocząć, skorzystać z toalety, umyć się, wyschnąć po deszczu, a przy okazji poznasz nowych ciekawych tak samo jak Ty Świata ludzi.

Po to są właśnie tego typu inicjatywy, aby zatrzymać się, zregenerować, odpocząć, pogadać, zjeść, przespać się i ruszyć dalej.

Ja skorzystam dzisiaj z Twojego ogródka – ty kiedyś z mojego. Na tym to polega.

Na dobra Vadim – a twój ogródek jest na mapie zaraz zapytacie?

No nie ma i nie będzie – bo nie mam takiego, mieszkam w bloku na 30 paru metrach. Nie mam działki, nie mam ogródka, nie mam trawnika.

World is my garden jak mawiają Rosjanie…

Dlatego ten artykuł, aby choć w ten sposób pomóc rozpropagować tą inicjatywę.

Jak dołączyć, udostępnić swój ogródek i uzyskać dostęp do grupowej mapy?

Instrukcja krok po kroku, zerżnięta żywcem z grupy facebookowej #freeplaceforcampingPoland:

Przypominamy krok po kroku, co należy zrobić, aby uzyskać dostęp do mapy na stronie www.privefreenight.com
????Polub grupę #freeplaceforcampingPoland
????Przejdź na stronę www.privefreenight.com
????Udostępnij stronę na swojej tablicy (post publiczny)
????W zakładce „Kontakt” zarejestruj swój profil (klikamy na ikonkę Facebook).
Po weryfikacji konta ciesz się dostępem do mapy ????

Informujemy również, iż osoby nie należące do grupy #freeplaceforcampingPoland, nie będą otrzymywały dostępu do mapy (mamy również takie prośby).

A na koniec, jeśli nadal nie wierzycie że to ma sens i że może zadziałać, to podam wam przykład z Danii. Istnieje tam podobna grupa wzajemnego wsparcia, dla podróżujących w sposób wszelaki. Rowerem, pieszo, z namiotem, busem, zwykłym autem, kamperkiem mniejszym i większym.

Jest to najliczniejsza taka inicjatywa jaką znam. Zgromadzona jest na grupie facebookowej „Brug min baghave”  czyli w wolnym tłumaczeniu „Użyj mojego ogródka” i powiązanej z nią stronie internetowej.

Zrzesza ona już ponad 24.000 członków, dzielących się całkowicie bezinteresowanie kawałkiem własnego ogrodu, trawnika, działki, gospodarstwa. Wielu Duńczyków udostępnia bezpłatnie nawet pełnoprawne domki kempingowe, charakterystyczne skandynawskie szałasy, wiaty piknikowe a nawet kompletnie wyposażone przyczepy kempingowe. Niczym niezwykłym nie jest ciepły prysznic, sławojka, pralka, zewnętrzna kuchnia, wspólna kolacja, miejsce na ognisko.

Tam działa, może i w Polsce się uda?

Czuwaj!

To może Ciebie zainteresować:


4 komentarze

  1. Sebastian

    Osobiście wolałbym żeby to było płatne i na zasadach AirB&B. Najlepiej z opcją self check-in.

    Odpowiedz
  2. Milki

    Idea bardzo piękna. Zbyt piękna aby mogło się udać.
    Byłoby pięknie móc stanąć i noc spokojnie przekimać.
    Ale myślę że niestety u nas to nie przejdzie. Nie ten poziom kultury jeszcze.
    Mam kawałek miejsca w miejscowości nadmorskiej i nawet myślałem swego czasu aby tam postawić domek holenderski albo właśnie wykorzystać to do takiego użyczania.
    Ale na myśl że miałbym robić jakiś wjazd i toaletę itd żeby to miało jakiś sens a potem męczyć się z ludkami na wakacjach którzy zachowują się jak cebulaki to niestety odpada.
    Widziałem naszych rodaków „w akcji” w samolotach czy na lotniskach czy w codziennych sytuacjach.
    Czasem lepiej nie pokazywać w obcym kraju że jest się Polakiem bo te 3 miliony młodych rozlanych po całej Europie zrobiło dużo rzeczy dobrych ale i nieźle napsocili nieraz.
    Oczywiście to złożony temat i długo można pisać.
    Myślę że mogłoby to zadziałać na zasadzie odpłatności i stworzenia bazy adresowej w której ja jako właściciel terenu zgadzam się udostępnić na postój za drobną opłatą. Ale tu wtedy wchodzi już fiskus itd…
    Druga rzecz że większość to tacy jak Ty. Chętnie by skorzystali najlepiej za free, najlepiej z full wyposażeniem ale sami nie dadzą nic od siebie no bo przecież mieszkają w bloku…
    Wiem że są też ludzie na poziomie i zachowujący się tak jakbym sam się u kogoś zachowywał. Ale tych jest jeden na tysiąc.
    Zatem jak powyżej niestety.
    Zresztą jak będziesz posiadaczem tegoż trawnika to sam zobaczysz jak to jest i ile kosztuje 😉
    Ale doceniam pomysł

    Odpowiedz
    • Piotr

      @Milki
      „Wiem że są też ludzie na poziomie i zachowujący się tak jakbym sam się u kogoś zachowywał. Ale tych jest jeden na tysiąc.”
      Czy ja dobrze rozumiem, że uważasz się za człowieka na poziomie, i takich ludzi jest jeden na tysiąc? 🙂
      Bez obrazy, ale spotkać Ciebie to by była dla mnie wątpliwa przyjemność.
      Ja wierze w ludzi, jestem przekonany, że zdecydowana większość osób które sam znam, potrafi się zachować, uszanować czyjąś własność, chętnie pomaga. Potrafią często od siebie dużo ofiarować niczego w zamian nie oczekując. Na pewno są granice i nikt nie lubi być wykorzystywany. AleTwoja opinia jest krzywdząca dla wielu, bardzo wielu.

      Odpowiedz

Leave a Reply to Sebastian Cancel reply