Kiedy kupiłem mojego karetko – kampera VW T4, okazało się niespodziewanie, że ma on na pokładzie ogrzewanie postojowe tzw. „powietrzne”, tudzież „suche”, firmy Eberspacher. Sprzedający o nim nie wspominał w ogłoszeniu, ale ja je wypatrzyłem, kiedy to przeglądałem zdjęcia w serwisie ogłoszeniowym.

Konkretnie wypatrzyłem dynks, który wydawał mi się termostatem.

Miałem rację, ogrzewanie było. Siedziało tam ogrzewanie postojowe Eberspacher D3LC o mocy 2,8 KW.

Sprzedający o nim nie wspominał, bo było zdechnięte. Nie działało po prostu. Podobno próbował je uruchamiać, ale coś mu tam nie szło, a że nie jeździł zimą, to stwierdził, że bardziej by mu się klimatyzacja przydała niż ogrzewanie i tak to zostawił.

Postanowiłem, że muszę je ożywić. Najpierw samodzielnie, a jak się nie uda oddam auto do serwisu ogrzewań. Zawsze to powinno wyjść taniej niż kupno i montaż nowego.

Przejrzałem zatem cały 🙂 internet, przewaliłem setki filmów na youtube i doszkolony w wiedzę z zakresu ogrzewań, zabrałem się za robotę.

Najważniejsze jednak pytanie – jak powinno działać prawidłowo pracujące ogrzewanie Eberspacher D3LC (D3L, D3LCC, D1LC, D2LC, D4, D5 Airtronic i pochodne) ?

Po przekręceniu potencjometru, następuje test układu, jeśli wszystko jest w porządku rozpędza się wentylator, po kilkunastu sekundach włącza się pompka, co słychać wyraźnie (charakterystyczne klikanie). Następnie jest zapłon paliwa, ogrzewanie zaczyna delikatnie dymić i zaczyna być z wydechu Ebera słychać charakterystyczny odgłos pracującego ogrzewania. Z wylotu powietrza zaczyna lecieć ciepłe powietrze i po chwili ogrzewanie rozpędza się jak startujący odrzutowiec. Z wylotu powietrza leci co raz bardziej ciepłe, a potem, wręcz gorące powietrze. D3LC nie ma ustawiania poziomu temperatury. Ma 4 stopnie ustawień, coś w stylu – ciepło, cieplej, bardzo ciepło i gorąco 🙂 . Nie wyłącza się, nie przestaje pracować, aby po spadku temperatury włączyć się ponownie. Ot, albo działa albo nie. Stara konstrukcja ale skuteczna.

Moje ogrzewanie, nie działało w ogóle.

Pierwszy objaw niesprawności:

Ogrzewanie nie reagowało na przekręcenie przełącznika z pozycji „0”,  na jakikolwiek inny. Było martwe. Diagnoza – pewnie jakiś bezpiecznik. Bezpieczników w moim nowym aucie jest bez liku, oprócz standardowego zestawu, jest jeszcze około 40 innych. Większość nie opisanych – pozostałość po karetce. Ale na szczęście, ten od ogrzewania był opisany! I był także przepalony. Wymieniłem bezpiecznik i pierwszy sukces – ogrzewanie częściowo ożyło.

Na kontrolerze/potencjometrze zapaliła się zielona lampka.

Moja radość była jednak bardzo krótka.

Drugi objaw niesprawności:

Po przekręceniu potencjometru ogrzewania, nic się nie dzieje. Eberspacher nie startuje, nie odzywa się, nie wydaje z siebie żadnego dźwięku.

Wróciłem zatem do komputera i zacząłem szukać. Najbardziej prawdopodobną przyczyną takiego stanu rzeczy wydało mi się zablokowanie sterownika.

Eberspacher D3LC ma sterownik, zawiadujący całą pracą urządzenia, schowany w aluminiowej srebrnej obudowie.

Jeśli Eberspacher nie odpali prawidłowo przez 5 kolejnych podejść, następuje zablokowanie sterownika. Pozostaje wtedy wg. instrukcji – pojechanie do serwisu celem odblokowania.

ALE NIE, taki rozrzutny to ja nie jestem 🙂 poszperałem jeszcze trochę i trafiłem w końcu na informację jak ten problem rozwiązać.

Okazało się, że wystarczy zewrzeć dwa piny w sterowniku – 9 i 11 (są wyraźnie opisane) i przekręcić potencjometr włączający ogrzewanie. Sterownik „pyknie” i następuje jego odblokowanie.

Tak też się stało! „Pykło” i nastąpiła procedura startowa.

Jednak znowu moja radość trwała bardzo krótko 🙁

Eber włączył wentylator, odpaliła pompka (zaczęła tak walić w podwozie, że wszystko się trzęsło). Tak przez około dwie minuty i pompka się wyłączyła, następnie ponowna automatyczna próba odpalenia, identyczna do poprzedniej i wyłączenie ogrzewania.

Kilka takich podejść i znowu blokada sterownika.

Odblokowałem, jak opisałem wcześniej i zrobiłem kolejne 5 prób aż do kolejnej blokady i wróciłem do punktu wyjścia. Czyli niby działa, ale nie odpala 🙁

Świeca i sitko:

No właśnie. Znalazłem informację, że przyczyną nie odpalania ogrzewań wszelakich, może być uszkodzona świeca żarowa, oraz tzw. sitko. Sitko, to taki metalowy ekran, na którym następuje zapłon wtryśniętego do komory spalania paliwa. Świeca żarowa, działa jak każda inna świeca żarowa w dieslu. Ot powoduje zapłon paliwa.

Świeca ukryta jest pod plastikową zaślepką, odkręcaną kluczem imbusowym.

Wyjąłem świecę – nie wykazywała jakichś widocznych oznak zużycia.

Sitko za to było czarne, z dużą ilością nagaru i mocno skorodowane.

nowe sitko

Postanowiłem wymienić i jedno i drugie.  Do 12 woltowego Eberspacher D3LC, pasuje świeca o symbolu: 25.1830.01.0100 (251830010100) oraz sitko o symbolu: 25.1822.06.0400 (251822060400).

Części numer 19 i 20 na schemacie to właśnie sitko i świeca żarowa

Świecę znalazłem za jakieś 70 zł + koszty wysyłki, sitko kosztowało ok. 35 zł z wysyłką.

Wymieniłem obie rzeczy i… nic. Dalej nie odpala, dalej nie grzeje.

Rozkręciłem raz jeszcze, wszystko wydawało się być w porządku poskładane, ale zastanowiła mnie jedna rzecz. Otóż nie czułem zapachu paliwa. Ropa może nie śmierdzi, tak jak benzyna, ale jeśli ogrzewanie nie odpaliło, powinno być czuć ją w komorze spalania, na świecy, na sitku. Tu było sucho i kompletnie bez zapachu.

Pompka paliwa:

Kolejne poszukiwania w internecie i podejrzenie padło na pompkę paliwa, lub przewody paliwowe. Niesprawna pompka, może nie pompować paliwa, zapchane, lub zapowietrzone przewody paliwowe, mogą blokować dopływ paliwa do pieca.

fot. www.letonkinoisvarnish.co.uk

Nie pozostało nic innego, jak wleźć pod auto i poszukać pompki paliwa. Przy okazji udało się zlokalizować przyczynę głośnej pracy pompki i rezonowania jej z całą karoserią. Pompka umieszczona jest w gumowo – metalowym uchwycie i przykręcona do podwozia. Pompka paliwa w Eberspacher D3LC, ale także i w każdym innym modelu Ebera i Webasto działa pulsacyjnie. Co podanie zasilania, to pyknięcie i tak kilkadziesiąt razy na minutę, a przy starcie nawet kilkaset razy na minutę. Przy każdym takim „pyknięciu” następuje jej jakby wstrząs. Ten wstrząs, jeśli pompka nie wisi swobodnie w uchwycie, a dotyka swoją powierzchnią podwozia, powoduje jej uderzenie o podwozie właśnie. I tak właśnie było u mnie.

Pompka zrobiła nawet wyraźne wgniecenie w podłodze samochodu. Musiała długo w nią „walić”. Odgiąłem ją troszkę i cudowanie ucichła.

Kolejny sukces! Ale ogrzewanie dalej nie startuje…

Postanowiłem sprawdzić, czy w ogóle pompuje paliwo. Na moje szczęście, część z przewodów paliwowych była przezroczysta. Odpaliłem sekwencję startową i przyjrzałem się temu, co idzie przewodem paliwowym. Otóż nie szło prawie nic. Jedynie pojedyncze kropelki, „bąbelki” paliwa. To nie ma prawa odpalić!

Opcje dwie, albo walnięta pompka, albo zatkane przewody. Znowu internet, poszukiwania i znalazłem zdjęcia rozebranej pompki.

fot. www.letonkinoisvarnish.co.uk , opracowanie Vadim

Pompka, z jednej strony ma sprężynkę z kulką, z drugiej mały filterek paliwa. Postanowiłem zacząć od tego drugiego, gdyż łatwiej to rozebrać i łatwiej potem złożyć do kupy 🙂

Do odkręcenia widocznej na zdjęciach śruby potrzebny jest klucz 17-ka oraz 12-ka do przytrzymania śruby kontrującej.

Po wyjęciu filtra, wydawał mi się czysty. Nie było widać jakichkolwiek większych zanieczyszczeń, brudu, syfu, czegokolwiek. Różnił się jedynie od tego ze zdjęcia powyżej tym, że był lekko żółty. Wymyłem go w benzynie i zrobił się srebrny… Najwidoczniej, parafina z ropy osadziła się na nim. Przedmuchałem jeszcze „ustyma” oba wężyki, ten prowadzący do baku i ten do pieca i skręciłem wszystko do kupy, a następnie odpaliłem ponownie ogrzewanie.

Po około 30 sekundach buchnęła mi prosto w twarz chmura dymu – leżałem pod autem z tłumikiem przy twarzy…

OGRZEWANIE OŻYŁO !!!!

Po kolejnych kilkunastu sekundach, przestało dymić i zaczęło cicho „mruczeć”. Z wylotu powietrza pieca leciało cieplutkie, a po kilkunastu minutach, wręcz gorące powietrze.

Silne dymienie, jest podobno normalnym objawem, jeśli ogrzewanie nie było odpalane przez dłuższy czas. Powinno ustać po kilku minutach. W moim przypadku, ustało po mniej więcej minucie. Obecnie, praktycznie nie widać dymu wydobywającego się z przewodu spalinowego Ebera.

Eberspacher D3LC zostało naprawione z sukcesem. Zaoszczędziłem ok 1000 zł za serwis (takie średnie ceny znalazłem w necie), minus 100 zł kosztu części (sitko i świeca).

Przy okazji satysfakcja z samodzielnej naprawy ogromna 🙂

Teraz żadna zima mi nie straszna, można jeździć kamperkiem w każdą pogodę.


10 komentarzy

    • vadim

      Kurcze i tak i nie. Mój błąd jest w tym że źle pokazałem strzałkami strony z lewej powinno być „do pieca” z prawej „do zbiornika” czyli odwrotnie niż teraz. Cała reszta się zgadza i kulka jest w dobrym miejscu. Dzieki za wytknięcie błędu, musze ten rysunek jak najszybciej podmienić na właściwy.

      Odpowiedz
  1. Maciek

    Vadim, jesteś naprawdę wielki!!!. Twoje porady są nie tylko profesjonalne, ale zarazem zrozumiałe. Dzięki Tobie „odważyłem” się sam zabrać za naprawę i UDAŁO SIĘ!!!. Od siebie mogę tylko dodać, że każdą potencjalną naprawę Eberspacher’a powinno się zaczynać OD WYMIANY pompki paliwa. Wnioskuję tak, ponieważ u mnie wszystko działało: pompka ładnie stukała, powietrze „dmuchało” ale nie grzało. Powymieniałem wszystko poza pompką. Myślałem, że skoro pompka stuka i dymi to oznaka, że paliwo dochodzi tylko się nie spala. Byłem w błędzie. Pomimo, że wszystko wymieniłem, nie było efektu. Wnioskuję z tego, że gdybym zaczął od pompki paliwa to zaoszczędził bym czas… Choć z drugiej strony, okresowe przeglądy każdego urządzenia są pożądane… POZDRAWIAM SERDECZNIE!

    Odpowiedz
  2. Maciek

    Vadim, jesteś naprawdę wielki!!!. Twoje porady są nie tylko profesjonalne, ale zarazem zrozumiałe. Dzięki Tobie „odważyłem” się sam zabrać za naprawę i UDAŁO SIĘ!!!. Od siebie mogę tylko dodać, że każdą potencjalną naprawę Eberspacher’a powinno się zaczynać OD WYMIANY pompki paliwa. Wnioskuję tak, ponieważ u mnie wszystko działało: pompka ładnie stukała, powietrze „dmuchało” ale… nie grzało. Powymieniałem wszystko poza pompką. Myślałem, że skoro pompka stuka i dymi to oznaka, że paliwo dochodzi tylko się nie spala. Byłem w błędzie. Pomimo, że wszystko wymieniłem, nie było efektu. Wnioskuję z tego, że gdybym zaczął od pompki paliwa to zaoszczędził bym czas… Choć z drugiej strony, okresowe przeglądy każdego urządzenia są pożądane… POZDRAWIAM SERDECZNIE I DZIĘKUJĘ ZA TWOJE PORADY!

    Odpowiedz

Komentarze