[UWAGA – TO NIE JEST TEKST SPONSOROWANY, TO NIE JEST REKLAMA]

Umeblowałem mojego busokampera Opla Movano w Ikei. Jak by to nie brzmiało, taka jest prawda, choć oczywiście jak zawsze tylko w części i nie do końca . Niemniej,  sporo rzeczy, które posiadam w kamperku, kupiłem właśnie w Ikei. Co więcej, były tanie, dużo tańsze niż rzeczy tzw. dedykowane do karawaningu, jednocześnie często dużo praktyczniejsze. Karawaning, to słowo „karawaning”, to esencja tego wszystkiego co mam na myśli – drogo, niezbyt użytecznie, ale za to prestiżowo.

Jeśli nie umiesz, lub nie chce ci się czytać, to na samym dole wkleiłem filmik na którym używając ruchomych obrazów i dźwięku pokazuję to samo o czym teraz piszę.

Żeby jednak nie przedłużać, punktowo, co do czego i za ile.

  1. System pojemników montowanych na szynie – Sunnersta

To jak napisałem wyżej cały system. W jego skład wchodzą pojemniki plastikowe, z uchwytem, pasujące do montowanej na ścianie za pomocą dwóch wkrętów metalowej szyny, haczyków na szpargały i półki, której akurat nie używam w busie.

Mam trzy takie zestawy po 3 pojemniki i kilka haczyków. Jeden w kuchni, jeden nad stołem w „salonie” 🙂 oraz trzeci w sypialni przy łóżku.

Trzymam w tym wszelkie szpargały od przypraw po długopisy, latarki itp. W sypialni dodatkowo doskonale sprawdzają się do tego aby odłożyć telefony.

Haczyki jak to haczyki służą do wieszania na nich najróżniejszych pierdów. Kabli do ładowania telefonów, kluczyków i innych.

Cały system jest bardzo praktyczny, funkcjonalny i śmiesznie wręcz tani. Szyna kosztuje 6 złotych, jeden pojemnik 2 zł, komplet 5 haczyków również 2 złote. Za dyszku można mieć świetną wiszącą płeczkę na dobra wszelakie. Spróbuj kupić coś takiego w sklepach „karawaningowych”… Za 1o zł nawet tam nie zaparkujesz…

2. Drewniana półka na przyprawy – BEKVÄM

To kolejna rzecz wisząca, a co ma wisieć, czy jakoś tak… W każdym razie nazywa się toto półka na przyprawy, u mnie służy jako półka na cukier, herbatę i sól. W roli tej odnalazła się świetnie.

Rozmiar tej półeczki idealnie przypasował do większości puszek metalowych w których trzymam wspomniane wyżej używki. Pólka jest z surowego, niemalowanego litego drewna. Ja w niedalekiej przyszłości zmienię jej kolor na biały, ale nawet bez malowania wygląda zacnie.

Koszt 15 złotych polskich. Pobij to karawaningu!

3. Pojemniki na zabawki TROFAST.

U mnie co prawda dziecięcych zabawek nie ma, niemniej te dla większych chłopców też mieszczą. Znalazłem kiedyś dwa takie pojemniki na osiedlowym śmietniku. Ktoś wywalił, ja sobie wziąłem i okazało się, że idealnie pasują we wnękę nad kabiną kierowcy. Dokupiłem zatem jeszcze dwa i doskonale udało się zagospodarować tą przestrzeń. Mieszczą cały bajzel, z którym nie miałem pojęcia co zrobić. Apteczkę, taśmy, kleje, bezpieczniki, części zapasowe itp. itd.

Projektant w Ikea, który wymyślił te pojemniki chyba jeździł Movano albo Masterem, bo pasują ona na tyle idealnie, na długość, szerokość, oraz do obecnego w busie progu/ogranicznika w tej wnęce, jakby były stworzone na wymiar.

Koszt 10 zł sztuka

4. Stolik składany ścienny – NORBERG

Długo nie miałem pomysłu na stół w kamperze. Rozważałem najróżniejsze opcje, od szyny i przesuwanego blatu, po wstawienie zwykłego stołu na czterech nogach.

Ostatecznie zdecydowałem się na składany stół mocowany do ściany. W Ikea znalazłem taki, który przypasował mi wymiarami i idealnie wkomponawał się w miejsce, które na stół przeznaczyłem. Dodatkowo, to że jest składany, i po złożeniu odstaje od ściany na tylko na ok 20cm spowodowało, że uzyskałem pokaźną przestrzeń na przewożenie dóbr wszelakich.

Wiozłem w kamperze już wannę z hydomasażem (nie dla siebie), bidet (też nie dla siebie!) rower, kabinę prysznicową i parę innych sporych rzeczy. Bez składanego stołu nie było by na to szans.

Dla wzmocnienia troszkę konstrukcji, jako że mocowanie do ściany w większości opiera się tylko na deskach, dorobiłem z aluminiowego ceownika szynę, w którą wsuwam nogę meblową ze leruła merluła.

Stół jest teraz bardziej stabilny i można się o niego bez obaw o wyrwanie ze ściany opierać.

Koszt – 129 złotych polskich + 8 zł noga

5. Przewody USB – LILLHULT

Tych mam kilka. Mam micro USB i USB C. Wszystkie o długości ok 1.5 metra. W sklepie stacjonarnym dostępne są taniej niż na stronie internetowej (jak do tego doszło nie wiem…).

Przewody wykonane w designe typu kabel żelazka z PRL-u. Bardzo mi się to podoba. Są elastyczne, pokryt czymś a’la tkaniną. Nie łamią się i co najważniejsze umożliwiają korzystanie z dobrodziejstw szybkiego ładowania. Przetestowane mam je z telefonami szajsunga oraz hujałeja. Szajsunk micro USB, hujałej USB typu C. W obu przypadkach działają jak ta lala. No i są tanie. Podobne przewody, w pierwszym lepszym markecie kosztują od 20 zł w górę.

Te kosztują 9.99 zł stacjonarnie, w sklepie on-line 19.99 ,a za dychu są te krótkie, 40 centymetrowe.

To tyle na dziś.

Obrazy ruchome z dźwiękiem tutaj:

 



Czuwaj!

Artykuł powstał we współpracy z moim prywatnym kontem bankowym, z którego środki zostały przekazane na zakup wyżej opisanego sprzętu.

Komentarze