Po moim ostatnim tekście na temat przenośnego składanego panelu słonecznego dostałem sporo maili i wiadomości z pytaniem o ładowarkę do akumulatorów, o której wspomniałem w tym tekście. Przeważały pytania czy warto to kupić, czy ma pamięć ustawień, jak to wypada w porównaniu z ładowarkami Ctek i Lidlowo/Biedronkowymi.

Dzisiaj więc kilka słów o niej, postaram się też odpowiedzieć na przynajmniej część z powyższych pytań.

Mowa tu, dla przypomnienia, o ładowarce automatycznej, czy jak kto woli o prostowniku ze sklepu Jula. Jula czyli szwedzkie markety dla „majsterkowiczów” obecne w kilku miastach Polski, sprzedające także przez internet.

Ładowarka obrandowana jest marką Hamron, czyli tzw. marką własną sklepów Jula. Nie ma niej napisanego konkretnego modelu, na tabliczce znalazłem tylko Item number – 608201.

Parametry ładowarki z instrukcji obsługi:

  • Napięcie wejściowe: 230 V ~ 50 Hz
  • Prąd wejściowy: 0,6 A
  • Napięcie ładowania: 12 V DC / 6 V DC
  • Prąd ładowania: 1–4 A
  • Pojemność akumulatora: min. 1,2 Ah – maks. 120 Ah
  • Stopień ochrony: IP65
  • Wymiary: 160 x 55 x 45 mm
  • Masa: 0,5 kg

Ładowarka wyposażona jest w wyświetlacz LCD, na którym podawane są aktualne parametry ładowania akumulatora – napięcie prądu ładowania, poziom naładowania w postaci słupkowej (każda kreska to 20 %), oraz tryb ładowania i rodzaj akumulatora.

Ładowarką można ładować akumulatory zarówno 6 jak i 12 V, z maksymalnym prądem ładowania na poziomie 4 A.

Wg producenta, maksymalna pojemność ładowanego akumulatora to 120 Ah.

Ładowarka Hamron wyposażona jest w zabezpieczenie przed podłączeniem z niewłaściwą polaryzacją – w takiej sytuacji na ekranie pojawia się symbol dwustronnej strzałki. Wykrywa ona także uszkodzenie akumulatora wyświetlając symbol przekreślonej baterii. W takich sytuacjach  ładowanie jest przerywane.

Prąd ładowania dobierany jest automatycznie w skokach o 1A .

Można nią ładować praktycznie wszystkie typy akumulatorów – zwykłe kwasiaki czyli kwasowo – ołowiowe,  tzw. bezobsługowe , wapniowe, żelowe i AGM.

Wybór trybu ładowania odbywa się za pomocą przycisku na górze obudowy. W przypadku 12V akumulatorów są 4 tryby – 12V standard, 12V standard zima, 12V AGM i 12V AGM zima. Pierwsze dwa tryby obsługują wszelkie kwasiaki i akumulatory wapniowe, pozostałe przeznaczone są dla żelków i AGM. Tryb zimowy, to nic innego jak doładowanie do odrobinę większego napięcia. Zauważyłem, że ładowarka przerywa ładowanie w tym trybie w okolicach 15V (standardowo ok 14,4 V). Trybu tego, powinno się używać, jeśli ładuje się akumulator w temperaturze poniżej 5 stopni Celsjusza.

Ładowarkę wyposażono w pamięć ostatnich ustawień ładowania, tak więc po zaniku napięcia wraca ona do poprzednich ustawień ładowania, kiedy napięcie powróci. To bardzo przydatna funkcja, można bowiem tą ładowarkę zabudować na stałe w kamperze. Po podpięciu się pod słupek na kempingu, lub pod domem nie trzeba do niej zaglądać – będzie ładowała w odpowiednim, wcześniej ustawionym trybie.

Po zakończeniu ładowania, przechodzi ona w tryb ładowania podtrzymującego. W tym trybie stale monitoruje napięcie na biegunach i na bieżąco reaguje doładowując akumulator.

No dobra tyle teorii a teraz praktyka. Mam tą ładowarkę trochę ponad rok. Używam jej co jakiś czas, wyciągając wszystkie akumulatory, w celu odświerzenia i konserwacji. Ładowałem nią akumulatory o pojemnościach od 35 do 80 Ah. Jak na razie spisuje się prawie doskonale. Prawie, bo raz się poddała i rozłożyła swoje czerwono czarne żabki.

Wydoiłem raz przez przypadek akumulator rozruchowy w mojej karetce, do poziomu 8V. Śmierć i kaplica zdawać by się mogło. Podłączyłem bez większej nadziei ładowarkę i ta wykryła akumulator 6V, zamiast 12V i od razu stwierdziła, że jest w pełni naładowany. Nie dało się jej za cholerę przestawić na 12V i zmusić do naładowania.

Niemniej postanowiłem się nie poddawać i podłączyłem stary, „analogowy” prostownik na kilka godzin do tego akumulatora. Napięcie skoczyło do 10,3 V. Podłączyłem do niego następnie ładowarkę z Juli. Ta zaczęła go ładować i naładowała do 13V. Akumulator chodzi do dzisiaj, bez najmniejszego problemu, a było to bodaj w styczniu lub lutym.

Tak więc sama nie dała rady go ruszyć, ale z małym wspomaganiem poszło i zakończyło się sukcesem.

Wracając do pytań – warto kupić i jak ma się do Cteka ? Moim zdaniem jeśli stać cię na Cteka, ładujesz dużo i często, to kup Cteka. Jego przewagą jest na pewno opcja regeneracji i odsiarczania głęboko rozładowanych akumulatorów (na ile skuteczna to już insza inszość).   Niemniej najtańszy, o bardzo podobnych parametrach kosztuje 5 razy tyle co Julowy Hamron.

Ja za swoją dałem 49,99 mając jakiś kupon rabatowy. Obecnie, kosztuje ona w Jula 79,99 zł. Najtańszy Ctek to wydatek rzędu 300 zł. W mojej opinii, jeśli nie zajmujesz się ładowaniem akumulatorów zawodowo, to za cholerę nie warto kupować Cteka. Ale to tylko moje zdanie…

A jak ma się Julowa ładowarka, do ładowarek Biedronkowo/Lidlowych ? Niedawno miałem w łapach ładowarkę z Biedry. Kosztowała chyba 54,99 zł. Wykonana jest bardzo podobnie i ma niemal identyczne funkcje, oprócz jednej – nie miała pamięci ostatnich ustawień. Nie nadaje się zatem ona, moim skromnym zdaniem, do zabudowania w kamperku. No chyba, że będzie gdzieś na wierzchu i będzie się pamiętać zawsze o skontrolowaniu ustawień ładowania. Lidlowej jeszcze w lapach nie trzymałem, więc cieżko mi się o niej wypowiadać. Czytałem dobre opinie. Może kiedyś będę miał okazję się nią pobawić to uzupełnię ten tekst.

To chyba tyle. Jeśli macie jakieś dodatkowe pytania – proszę o zostawienie ich w komentarzach.

Czuwaj!

Artykuł powstał we współpracy z moim kontem bankowym, z którego środki zostały przekazane na zakup wyżej opisanego sprzętu. 



5 komentarzy

  1. Borubar

    Tryb zimowy to nie jest ładowanie większym prądem tylko ładowanie do wyższego napięcia.

    W trybie standardowym prostownik wyłączy się po osiągnięciu około 14,4V w trybie zimowym będzie się ładowało odrobinę dłużej i wyłączy przy 14,7 – 15V.

    To samo dotyczy pozostałych trybów – różnią się jedynie napięciem przy którym ładowanie ma się zakończyć.

    Odpowiedz
  2. Karol

    A ja się zastanawiałem, czy się skusić, ale jak na razie się wstrzymam, poszukam jeszcze czegoś innego. Jeśli nic nie znajdę – wrócę do Juli 🙂

    Odpowiedz
  3. varadero 1000

    Lidlowa ładuje także impulsowo „w ciemno”, by ruszyć mocno rozładowane akumulatory (poniżej 10,5V) – to duża zaleta. Używam 2 sztukę na przestrzeni 10 lat.

    Oczywiście jeżeli napięcie spadnie poniżej +/- 9V każdy elektroniczny 6/12V prostownik potraktuje baterię jako 6V i stwierdzi naładowanie, nie ruszy. Z kolei typowe elektroniczne 12V stwierdzą śmierć akumulatora i też nie ruszą, przynajmniej z takimi miałem kontakt.

    Zamiast walczyć ze starym prostownikiem, wystarczy dosłownie na kilka minut podpiąć sprawny akumulator, by ruszyło rozładowany na tyle, by dał się naładować impulsowo. Przy zimowaniu motocykli czy przy jeździe zimą po mieście na krótkich dystansach to stały problem.

    Odpowiedz
  4. Jan Tadeusz Goliński

    Ja na rozładowany akumulator znalazłem takie rozwiązanie, że jak podłącza się to on kopię 16v prądem, i jak widziałem że już sprawdza to na chwilę odpinalem plusowa kleme i jeszcze raz kopał, za każdym razem podbijało się napięcie, i już nie czytał akumulatora 12v jako 6 v, potem jeszcze z 3-4 taki sztuczki i mam normalnie naładowany. Tylko że widziałem za mam roczny akumulator i że nie wybuchnie

    Odpowiedz

Leave a Reply to Jan Tadeusz Goliński Cancel reply