Wczoraj gruchnęła wiadomość, której nikt się nie spodziewał. Jaśnie nam panujący rząd pisowski jedyny słuszny, 500 zł na dziecko dający i Polskę z kolan podnoszący, postanowił z dniem 4 lipca 2016 – poniedziałek – zawiesić mały ruch graniczny z Rosją. Ogłoszono to 2 lipca – na 2 dni przed wprowadzeniem zmian.

Oficjalnym powodem jest szczyt NATO w Warszawie i wizyta papieża Franciszka w Krakowie.

Dla przypomnienia – Mały Ruch Graniczny z Rosją obejmuje powiaty zgodnie z poniższą mapą (te na zielono):

rys. Warmińsko-Mazurski Oddział Straży Granicznej

rys. Warmińsko-Mazurski Oddział Straży Granicznej

Jak widać do Warszawy jakieś 200 km, do Krakowa z 500 km…

W odpowiedzi na polskie ograniczenia podobnie – co jest całkowicie zrozumiałe – postąpiła strona rosyjska i również zawiesiła mały ruch dla obywateli polskich.

I tak od 4 lipca nikt na pozwolenie MRG nie wyjedzie z Polski, ani do niej nie wjedzie. Jedynie już przebywający na terenie Polski lub Rosji będą mogli opuścić oba kraje na dotychczasowych zasadach.

Co to oznacza dla zwykłego Kowalskiego czy Smirnowa po drugiej stronie granicy ?

Dla Kowalskiego – nie wjedzie do Rosji, nie odwiedzi znajomych, nie pojedzie na Święto Floty Bałtyckiej do Baltijska czy na wycieczkę na Kurszką Kosę – większość jeżdżących do Obwodu Kaliningradzkiego właśnie zrywa boki ze śmiechu. Zataczają się śmiejąc z pierdół które piszę, bo oni po prostu nie zarobią na chleb swój powszedni.  Znajomych w Kaliningradzie nie mają, Baltijska i Kurszkiej Kosy na oczy nie widzieli a turystyka ogranicza się do 3 stacji benzynowej przy trasie do Kaliningradu. Ot jeżdżą tam zatankować swojego pasata do pełna i przewieźć tzw. normę czyli 2 paczki fajek i pół litra wódki. Potem to „na lewo” sprzedać i podreperować swój budżet.

Kowalski jednak straci dużo więcej, zwłaszcza ten który w Obwodzie nigdy nie był i nie ma nawet pozwolenia na MRG, ale o tym za chwilę.

Dla Smirnowa konsekwencje są większe.

Tysiące Rosjan wykupiła i opłaciła wczasy w Polsce w lipcu – w Sopocie, Gdańsku, Olsztynie, Mikołajkach i wszystkich miejscowościach turystycznych w powiatach objętych Małym Ruchem Granicznym. Na wczasy nie pojadą, pieniądze stracą.

Tysiące Rosjan codziennie jeździ do Polski do lekarza, do apteki, do sklepów spożywczych, po meble, po warzywa, po mięso, po telewizory, pralki, lodówki. Oni także nie wjadą.

Kiedy połączyć te problemy Kowalskiego Smirnowa to okazuje si,ę że najbardziej stracą na tym Polacy, Polacy mieszkający w jednym z najbardziej zaniedbanych regionów Polski.

Oni stracą najbardziej ponieważ z Rosjan żyją.

Żyją z nich ci którzy jeżdżą tam po tanie paliwo i fajki (tych mi szkoda  najmniej bo z wypowiedzi na różnych forach i stronach internetowych można wywnioskować, że oni głównie głosowali na pisowców i teraz mają co chcieli).

Ale stracą przede wszystkim przedsiębiorcy i ich pracownicy w przygranicznych powiatach. W Braniewie, w Elblągu, w Olsztynie, Bartoszycach i innych mniejszych i większych miejscowościach przygranicznych powstała gigantyczna infrastruktura nastawiona na obsługę miliona mieszkańców Obwodu. Od uruchomienia MRG powstało w takim Braniewie kilka nowych supermarketów dających pracę setkom ludzi. Ci ludzie z dnia na dzień przez debilne decyzje polskiego tzw. rządu mogą trafić na bruk. To samo dotyczy gabinetów lekarskich, aptek, mechaników samochodowych i każdej innej branży. Tam niemal każdy żyje z Rosjan. Oni naprawiają u nas samochody, oni leczą się u naszych lekarzy i dentystów, oni kupują tu niedostępne tam (lub dziadowsko drogie) lekarstwa. Oni tu wypoczywają – setki gospodarstw agroturstycznych, pensjonatów, hoteli żyje z Rosjan. Jedną debilną decyzją stracili właśnie 80 a nawet 90 procent przychodu.

Minister Błaszczak jedną decyzją Kaczyńskiego odebrał tym ludziom zarobki. Na chwilę obecną odebrał zarobki na cały miesiąc. To może położyć niejedną firmę. Jednak w komunikacie MSW nie ma daty granicznej, do kiedy został zawieszony Mały Ruch Graniczny. Jest data początkowa, końcowej nie podano. Już słyszy się głosy, że szczyt NATO i wizyta papieża to tylko pretekst aby zamknąć granice na dobre.

MSW tłumaczy, że przecież każdy może wyrobić sobie wizę Schengen i do Polski wjechać. Nie dodaje jednak, że wiza Schengen jest dla Rosjan bardzo trudno dostępna ze względu na koszty. To wydatek kilkuset Euro i kilka tygodni oczekiwania na JEDNORAZOWĄ wizę. Pierwsza zawsze jest jednorazowa, potem można ubiegać się o wielokrotną, która kosztuje kolejne kilkaset Euro i na którą znowu trzeba czekać. To samo dotyczy zresztą Polaków. Wiza wjazdowa do Rosji to kilkaset złotych i też pierwsza jest jednorazowa i też się na nią czeka.

Dziękujemy za #dobrazmiana.

Polska właśnie wstaje z kolan, odbierając chleb tysiącom ludzi…

 

Jedna odpowiedź

Komentarze