W czerwcu 2020 roku nabyłem drogą kupna hulajnogę elektryczną Segway Ninebot ES2. Kupiłem ją używaną z ogłoszenia na oleiksie, z odbiorem osobistym w Gdańsku.

Hulajnoga w momencie zakupu pokazywał przebieg ok 200km, jej stan zewnętrzny był całkiem przyzwoity. Nie była jakoś szczególnie zmęczona życiem, jeździła i zachowywała się pod względem technicznym i elektrycznym niemal jak nowa.

Po jakimś czasie, w sierpniu tego samego roku dokupiłem do niej zewnętrzną, dodatkową baterię. Bateria zwiększała znacząco zasięg oraz moc hulajnogi. Do jej instalacji sprzęt rozpędzął się do ok 25 km/h i miał realny zasięg ok 15 km po płaskim.

Gdy dodałem baterię prędkość wzrosła w porywach do 33 km/h a zasięg po płaskim zwiększył się o jakieś 10km. Aplikacja co prawda pokazywała zasięg 45 km , ale taki wynik przy mojej wadze (ok 95 kg w butach z plecakiem) był kompletnie nie realny.

Hulajnogą zrobiłem przez 2 lata ok 800 km. Przez większą część tego okresu używałem jej do dojazdów z domu do kolejki a potem do biura. łącznie ok 4km w jedną stronę. Jeździłem też podobną trasę na uczelnię na której obierałem nauki.

Ponadto wykorzystywałem ją w kamperze, podczas podróży na dojazdy do sklepu, czy do „zwiedzania” . W ubiegłym roku, jesienią zmieniłem zakład pracy.

Gdy pogoda zrobiła się znowu znośna, pod koniec lutego zacząłem nią regularnie dojeżdżać do fabryki. Teraz dystans się zwiększył. Codziennie pokonywała ok 22 km.

Pewnego pięknego, mroźnego poranka do roboty nie dojechałem. W połowie trasy, wpadłem na jakąś nierówność, hulajdusza wywaliła błąd E19 i jazda się zakończyła.

Błąd 19 oznacza zbyt niskie napięcie wewnętrznej baterii. Po powrocie autobusem z hulajnogą pod pachą do domu rozkręciłem ją aby zobaczyć co się wydarzyło.

Wtedy okazała się, że już chyba dłużej ten sprzęt nie pojeździ…

Okazało się, że poprzedni właściciel był „rzeźnikiem”…

Wewnętrzna bateria hulajnogi była owinięta, oklejona szarą taśmą pakową. BMS baterii był wklejony na jakąś czarną maź, oraz chyba ze 3 laski kleju na gorąco. Obudowa baterii była cała popalona, potopiona i połamana. W sterowniku złącze baterii czarne, okopcone i częściowo zwęglone. Mosfety na płycie okopcone i ewidentnie, bardzo nieumiejętnie lutowane.

To jednak nie wszystko. Kable fazowe silnika potopione a jeden z nich bez wtyczki, skręcony z kablem w silniku po prostu na „skrętkę” i oklejony taśmą izolacyjną (nawet nie zlutowany!).

Rzeźba, rzeźba, rzeźba…

Jestem w głębokim szoku, że to mi nie spłonęło podczas użytkowania, jestem w szoku, że to w ogóle tak długo jeździło…

Jak to dokładnie wyglądało zobaczyć możecie na filmie który nagrałem na tą okoliczność:


Tak więc hulajnoga wyzionęła ducha, definitywnie. Koszt naprawy jest zbyt wysoki w stosunku do wartości tego sprzętu.

Po wielu przemyśleniach, opisałem wszystkie usterki i wystawiłem ją na sprzedaż.

Hulajnoga, szybko znalazła nowego właściciela, a ja zacząłem się rozglądać za pojazdem zastępczym.

Co to będzie, o tym na blogu już nie długo. Jeśli chcesz być na bieżąco, koniecznie zajrzyj na mój kanał na jutjubach.

Czuwaj!

Jeśli znalazłeś artykuł ciekawym i / lub pomocnym nie pogniewam się jeśli postawisz mi filiżankę kawy: https://buycoffee.to/vadimontour lub http://www.ko-fi.com/vadimpacajev

Artykuł powstał we współpracy z moim prywatnym kontem bankowym, z którego środki zostały przekazane na zakup wyżej opisanego sprzętu.



Jedna odpowiedź

  1. wisznu

    tak z ciekawości – biorąc pod uwagę sumę kosztów, odzyskane pieniądze ze sprzedaży, względem kosztów paliwa – czy mimo wszystko oplaciła się ta hulajnoga? Udało się coś zaoszczędzić dzięki korzystaniu z niej (oczywiście – poza czasem :))?

    Odpowiedz

Leave a Reply to wisznu Cancel reply