Na świecie są trzy LAS-y: LAS PALMAS, LAS VEGAS i LAS SMOŁDZIŃSKI !
Taki wisielczy dowcip krążył dawno temu wśród żołnierzy, poborowych odbywających służbę zasadniczą w 45 Dywizjonie Rakietowym Obrony Powietrznej znanej także pod kryptonimem JAGAS.
45 DR OP powstały w 1971 roku w okolicach Smołdzina, a tak dokładniej, w odległości ok 2 km od miejscowości Smołdziński Las, w lesie, nad bałtyckim wybrzeżem, istniał tam do 1995 roku. Stąd też nazwa i dowcip z tematu tego artykułu. Wisielczy to dowcip, bo z Las Palmas i Las Vegas wspólny był tylko ów „Las”… Służba tu była przekleństwem dla poborowych, wielu traktowało to miejsce jednostkę karną. To naprawdę jest koniec świata, do najbliższego PKS-u szło się kilka dobrych kilometrów, a to był dopiero początek podróży na przepustkę do domu…
Wielu z odbywających tam służbę wspomina bardzo ciężkie zimy, gdy śnieg trzeba było wywozić ciężarówkami na pobliską plażę, aby udrożnić dojazd z prowiantem do jednostki, oraz silne jesienne sztormy dające się we znaki położonej na kompletnym wygwizdowiu jednostce.
Wiatr hulał po okolicy wdzierając się do pomieszczeń mieszkalnych przez nieszczelne okna i drzwi. Nie zazdroszczę, szczególnie warty w takich warunkach… Wiem coś o tym, spędziłem swoją służbę wojskową w bardzo podobnym miejscu, na bardzo podobnym zadupiu…
Wracając jednak do samej JW 2284 – jednostka uzbrojona była w radziecki system rakietowy o oznaczeniu S75M „Wołchow” – w kodzie NATO : bateria SAM SA2.
Jednostka była ściśle chroniona, podobno „bardzo tajna” i miała za zadanie ochronę polskiego wybrzeża przed „wrogimi” nalotami.
Część terenu, gdzie znajdowały się wyrzutnie rakiet była otoczona dodatkowym płotem będącym wg. niektórych pod napięciem. Prawda była taka, że prąd w nim faktycznie płynął, ale na tyle mały, że nie był w stanie nikogo porazić. Jego przeznaczenie było zgoła inne – była to swoista instalacja alarmowa. Kiedy ktoś, lub częściej coś, dotknęło ogrodzenia, włączał się w wartowni jednostki alarm z podaniem miejsca gdzie to się stało (gdzie doszło do zwarcia). Z relacji byłych żołnierzy jednostki wiadomo, że zaprzestano użytkowania tego systemu, gdyż zbyt często były wszczynane fałszywe alarmy przez zwierzynę leśną . Na potwierdzenie takie oto zdjęcie znalezione przeze mnie na forum eksploracja.pl:
Po rozformowaniu popadła w ruinę, dzisiaj zobaczyć tam można pozostałości koszar, bunkry ze śluzami, stanowiska rakietowe i inne pomilitarne obiekty.
Teren jednostki jest jak na razie dostępny bez większych przeszkód. Część garaży została zajęta przez Słowiński Park Narodowy, reszta stoi i niszczeje, swoje robią też złomiarze.
Z tego co udało mi się ustalić są jakieś plany aby na ten teren przenieść siedzibę SPN. Na ile jest to prawda – nie wiem, podejrzewam jednak że aktualny stan techniczny budynków czyni to coraz mniej realnym.
Legenda głosi, że powstanie Słowińskiego Parku Narodowego miało na celu „przykrycie” działania jednostki w Smołdzińskim Lesie, poprzez objęcie terenu ścisłą ochroną i ograniczenie do minimum dostępu do tego terenu osobom postronnym. Patrząc jednak w kalendarz, można to chyba uznać za legendę właśnie. SPN powstał bowiem w roku 1966, a jednostka dopiero w 1971 – 5 lat później. Było więc chyba dokładnie odwrotnie – wykorzystano fakt istnienia Parku Narodowego aby ukryć obiekt w trudno dostępnym terenie.
Byli żołnierze opowiadają zresztą wiele więcej ciekawych i często bardzo dziwnych historii związanych z JAGAS-em. Jedni twierdzą na przykład, że zestrzelono kiedyś Szwedzki samolot który chciał sprawdzić czujność naszej obrony przeciwlotniczej, inni że były przechowywane tam głowice jądrowe do zestawów rakiet Wołochow. Krąży nawet historyjka o tym, że na północno wschodniej wieży wartowniczej coś straszyło…
Zarówno zestrzelenie samolotu, jak i głowice jądrowe to tylko opowieści, legendy jakich wiele powstaje wszędzie tam, gdzie dostęp jest ograniczony, a ciekawość i wyobraźnia ludzka dopowiada sobie resztę. To tak jak z dawnym rosyjskim dowcipem, o tym, że na Placu Czerwonym podobno rozdają za darmo nowe samochody – po sprawdzeniu okazało się że nie samochody, a rowery i nie rozdają tyko kradną…
W każdym razie kolejne miejsce, które warto odwiedzić przy okazji pobytu w SPN.
Przy okazji, można pogodzić wypad rodzinny miłośnika eksploracji, z potrzebami plażowymi małżonek i dzieci. Pobliska ogromna, niemal bezludna plaża, zaspokoi nawet najwybredniejszych plażowiczów.
Z ciekawostek – na terenie byłej jednostki znajduje się woliera z Orłem Bielikiem. Biedne ptaszysko złamało skrzydło i trafiło do niewoli. Nie jest w stanie dać sobie rady na wolności, więc dostało dożywocie za kratami. Orłem opiekują się pracownicy SPN.
Informacje praktyczne:
Dojazd:
Z miejscowości Smołdzino, należy kierować się na Smołdziński Las, po minięciu miejscowości Smołdziński Las drogą cały czas prosto do samego końca. Po drodze mija się duży drogowskaz na latarnię morską w Czołpinie (o niej też niedługo napiszę).
Stamtąd już tylko jakieś 1000 metrów do końca drogi, i skręt w lewo wprost na duży parking, przez bramę wjazdową na teren jednostki.
Wstęp:
W zasadzie wolny… ale (jak zwykle jest jakieś ale). W sezonie, czyli wtedy kiedy pobierane są opłaty za wstęp do SPN należy zapłacić za parking – 6 złotych za dzień parkowania, oraz za wstęp do Słowińskiego Parku Narodowego – także 6 złotych polskich.
Opłaty pobierane są od 1 maja do 30 września. Nie potrafię potwierdzić czy poza sezonem wjazd na parking jest możliwy. Byłem tam najpóźniej we wrześniu, stąd niekompletne informacje.
Noclegi:
Podróżując camperem, rowerem, tudzież innym „namiotowym’ środkiem transportu najbliżej zanocujesz w Smołdzińskim Lesie. Choćby na opisywanym przeze mnie campingu – Camping Camp Classic .
Dla bardziej wygodnych jak zawsze polecam szukanie noclegu przez serwis booking.com . Tam mamy gwarancję, że obiekty noclegowe są sprawdzone, że istnieją na prawdę. Można przeczytać opinie gości, zapoznać się z prawdziwymi zdjęciami i lokalizacją na mapie. A w razie kiedy coś odbiega od oferty obsługa booking.com znajdzie nam ekspresowo inny nocleg o podobnym standardzie w okolicy i to bez żadnych dopłat. Sprawdziłem to już kilkukrotnie m.in w Czechach i w Maroko – działa to bezbłędnie.
Bezpośredni link do wyszukiwarki dobrych noclegów w okolicach Smołdzińskiego Lasu – TUTAJ
Zaplecze:
Przy wejściu na plażę, opodal jednostki (odległość ok 1 km przez las, ze starej szopy Urzędu Morskiego zrobiono bar typu frytka, ryba, piwo i lody.
Na parkingu dostępne są Toi-Toie oraz kosze na śmieci (z segregacją odpadów).
Przy wjeździe na parking są trzy miejsca parkingowe dla osób niepełnosprawnych, oraz parking rowerowy z najgorszymi możliwymi stojakami typu „wyrwikółka”.
BTW: zawsze jak widzę taki „stojak” rowerowy zastanawiam się kto to wymyślił i zaprojektował, kto za to zapłacił (zapewne całkiem pokaźną sumę) i po jaką cholerę coś takiego stawiać gdziekolwiek ?
I dlaczego te wszystkie osoby, nie spróbowały zaparkować w tym rowerem ???? Może wtedy zrozumiałyby że takie coś jest kompletnie, do niczego nie przydatne, nie da się w tym zaparkować, niszczy to koła rowerowe i jest równie przydatne jak grzebień łysemu…
Jeden komentarz