Markizy, daszki, osłony przeciwsłoneczne, czy też przeciwdeszczowe do camperów, busów, vanów czy przyczep kempingowych kosztują jakieś koszmarne pieniądze. Przy okazji wielkie to, ciężkie, zaburza przepływ powietrza i często „gwiżdże” podczas jazdy.
Niewątpliwie jednak jest to gadżet przydatny, zwłaszcza wtedy kiedy leje deszcz, albo kiedy zakotwiczymy gdzieś na kilka dni a słońce z góry pali niemiłosiernie. Warto wtedy sobie coś takiego rozstawić aby mieć choć trochę cienia, albo żeby na łeb nie padało i można było posiedzieć na zewnątrz, albo w aucie przy otwartych bocznych czy tylnych drzwiach.
Jako człowiek niemajętny, nie stać mnie na wydanie na ten cel minimum 2000 złotych, bo tyle życzą sobie sklepy „camperowe” za taki gadżet.
Szczerze, nawet gdyby miał taką gotówkę, nie wydałbym tyle na rzecz, której użyję kilka razy w roku. Większość czasu i tak staję na dziko, na jedną noc, często w miastach, na parkingach i tam takiego czegoś i tak nie rozłożę.
Niemniej czasami kawałek daszku się przydaje. I tak potrzeba matką wynalazku, a internet źródłem inspiracji. Za kwotę poniżej 200 złotych udało się zmajstrować bardzo praktyczny daszek.
Potrzebne materiały:
- profil aluminiowy
- kedra
- płachta biwakowa
Zacznę od końca.
Jakiś czas temu kupiłem w Decathlonie tzw. tarp, czyli płachtę biwakową, czy jak kto woli pałatkę, wyposażoną w dwie „nogi” aluminiowe i odciągi wraz ze śledziami. jej wymiary to 290 x 285 cm, czyli idealnie na VW T4 i większość innych „busów” i przyczep kempingowych. Służyło mi to dzielnie, w ramach właśnie daszku przeciwdeszczowego.
Problemem był montaż na aucie. Musiałem odciągi z jednej strony mocować do lusterka, koła, drzwi i czego tam jeszcze. Płachta kosztowała i kosztuje nadal 99 złotych polskich.
Aby zamocować płachtę łatwiej potrzebna była tzw. kedra i profil w który tą kedrę można wsunąć. Kedra to elastyczny wałek wykonany z gumy, lub innego tworzywa, obszyty mocnym materiałem. Przyszywa się ją do jednej z krawędzi płachty mającej być daszkiem i dzięki temu można z łatwością wsunąć całość w profil. Uzyskuje się w ten sposób solidne, mocne i łatwe w montażu połączenie.
Kedrę zamówiłem na alledrogo. Wybrałem taką o średnicy 7,5 mm. Zamówiłem tego 3 metry, za 7 zł metr. Koszt jak łatwo obliczyć 21 złotych + 8,60 za przesyłkę paczkomatem.
Zaniosłem to wszystko do lokalnej „pani igiełki” aby mi to razem zeszyła. Koszt usługi – 15 złotych.
Pozostało tylko znaleźć odpowiedni profil, do zamontowania go na samochodzie. W sklepach „kamperowych” kosztuje to oczywiście kolejne miliony monet. Na szczęście jest alternatywa. W „normalnym” sklepie, zajmującym się zaopatrzeniem firm produkujących banery reklamowe, profil, idealnie pasujący do kedry kosztuje, uwaga… 23 zł za 4 metry!
Profil ten ma symbol 72017 i można go kupić mi.in w firmie Plastics mającej oddziały w wielu miejscach w kraju.
Profil dociąłem na długość 3 metrów i przykleiłem do dachu na klej Sikaflex 221.
Po włożeniu do niego uprzednio przygotowanej płachty , powstał daszek jak ta lala.
Montaż jest łatwy i szybki. Konstrukcja jest leciutka, bo na dachu jest tylko profil. Nie „gwiżdże” podczas jazdy, nie wpływa w żaden sposób na spalanie paliwa podczas jazdy, co też ma znaczenie.
Łączny koszt bez kleju, to 166 zł 60 groszy. Klej miałem, ale jeśli trzeba zakupić, to duża tuba kosztuje ok 30 złotych. Razem – mniej niż 200 złotych polskich.
Testowałem to już kilkukrotnie i sprawdza się znakomicie. Na zdjęciach jest nienaprężony z uwagi na brak miejsca, jednak po naprężeniu odciągów jest niemal idealnie płaski, z delikatnym spadkiem ułatwiającym odpływ deszczu.
Leave a Comment