Gdańsk – Piaski – Gdańsk – 167 km w deszczu i pod wiatr
W sobotę 12 lipca pomimo paskudnej pogody – lało od rana – wyruszyłem w kolejną dwudniową wyprawę rowerową. Tym razem celem była miejscowość Piaski położona na samym końcu Polski na Mierzei Wiślanej. W Piaskach kończy się Polska, droga oznaczona jest jako „bez przejazdu/ślepa”. Dalej już Rosja, Obwód Kaliningradzki, a pierwszą miejscowością po rosyjskiej stronie jest Baltijsk położony już za cieśniną Pilawską.
Wyjechałem krótko przed dziewiątą rano, na początku tylko trochę mżyło. Pojechałem Kartuską w dół , przez Główne Miasto, tunelem pod Elbląską, Olszynkę, ul. Zawodzie w kierunku Rafinerii. Tam Benzynową w kierunku Sobieszewa. Tam zaczęło już lać i to solidnie. Przez chwilę chciałem nwet zawrócić, ale jednak pojechałem dalej.
Pojechałem przez Wyspę Sobieszewską do Świbna, dalej promem do Mikoszewa i cały czas prosto – Jantar, Stegna , Sztutowo , Kąty Rybackie, Skowronki, Krynica Morska i Piaski. Dojechałem kompletnie przemoczony. Na miejscu byłem przed 17-tą.
Po drodze zaliczyłem dwa dłuższe przystanki. Pierwszy w Muzeum Stutthoff gdzie w księgarni kupiłem kilka ciekawych książek, głownie wspomnień byłych więźniów (można płacić kartą). Drugi na popas za Kątami Rybackimi na chyba jedynym mijanym po drodze parkingu leśnym z zadaszonymi miejscami do odpoczynku.
W Piaskach nocleg pod namiotem na Campingu nr 182 – tutaj dokładny opis tego kempingu.
Rano pobudka o 7-ej , zwinięcie obozu i powrót tą samą trasą.
Na szczęście deszcz już prawie nie padał, nie licząc pół godzinnego prysznica pomiędzy Sztutowem i Jantrem. Niestety całą drogę miałem z wiatrem w twarz , w porywach wiało naprawdę silnie. Rozpogadzać zaczęło się dopiero przy promie w Mikoszewie. W domu byłem przed 15-tą, czyli jechałem dwie godziny szybciej niż w sobotę.
Tak w skrócie wyglądał ten wyjazd. Łączny dystans to trochę ponad 167 km, jednak z uwagi na warunki czułem się jakbym pokonał dwa razy tyle.
Na całej trasie , za wyjątkiem Gdańska i krótkiego odcinka w Sobieszewie i Świbnie nie ma dróg rowerowych, co gorsza nie ma nawet poboczy, czy chodników. Ruch jest ogromny, turyści ciągną tysiącami pomarznąć nad morzem. Większość niestety ma kompletnie w poważaniu rowerzystów.
Zostałem kilkukrotnie zdmuchnięty z drogi m.in przez wesoły dostawczak cukierni „Jędruś”, nie policzę ile razy ochlapany (na szczęście i tak byłem cały mokry…), wyprzedzanie na „żyletki” to była norma.
Na palcach jednej ręki można policzyć kierowców którzy grzecznie czekali jadąc za mną na możliwość wyprzedzenia mnie, nie próbując mnie zabić.
Trasa jest bardzo niebezpieczna i raczej już jej nie powtórzę, szkoda nerwów. jednak wyjazd uważam za bardzo udany. Zaliczyłem kolejny po Helu kraniec Polski.
Gratulacje kolejnej sporej wyprawy! Duży + za wytrwałość, bo żeby jeździć w taką pogodę to naprawdę trzeba się napracować trochę. Mam nadzieję, że pojawi się obszereniejsza relacja foto, szczególnie z granicy Polska – Rosja 😉
Dziekuje ! 🙂 Dojdzie jeszcze opis pola namiotowego i przeprawy promowej oraz mały test bardzo fajne gadżetu biwakowego. Wszystko się „robi” 🙂 zachęcma do regularnego odwiedzania bloga. Co do granicy – niestety lejący deszcz i błoto w lesie skutecznie odwiodły mnie od pomysłu aby brnąć jeszcze 4 km w trudnym leśnym terenie aż do „rosyjskiego płotu” 🙂 Ale może w sierpniu jak czas pozwoli obejrzę go z drugiej – rosyjskiej strony. Planuję kolejny wypad do Baltijska i na „Baltijskają Kose” czy rosyjską część Mierzei Wiślanej.
Pozdrawiam i dziękuje za komentarz!
Witam!
2 dni temu przejechałem tą trasę, była piękna słoneczna pogoda. Nie ukrywam że przez pana wpis przed wyjazdem miałem spore wątpliwości co do mojego wyjazdu, ale do odważnych świat należy. Przejechaliśmy trasę w jeden dzień 170 km. Było super Polecam wyjechać wcześnie rano a ruch będzie mniejszy Pozdrawiam Mateusz (huud300)
Na dowód przesyłam link do wikiloc ze śladem trasy:
http://pl.wikiloc.com/wikiloc/view.do?id=7505166
Super! 170 km na raz to naprawdę ładny dystans. Gratuluję! Ja pogodę niestety miałem pod psem, więc na pewno gorzej się jechało i stąd może trochę negatywny wydźwięk mojego opisu. Cieszę się jednak jeśli mój opis trasy okazał się choć troszkę pomocny. Pozdrawiam !
Oczywiście przydał się bardzo wzorowaliśmy się na nim 🙂 Bardzo fajny pomysł z dokładną dokumentacją pola namiotowego myślę że jest bardzo przydatny. Pozdrawiam i może do zobaczenia gdzieś na szlaku 😉
Cieszę się 🙂 Dziękuję i do zobaczenia !
O i widzę zdjecie z pod płotu granicznego , ja niestety tam nie dotarlem… a pogoda faktycznie rewelacja, jeszcze raz gratuluję dystansu. Pozdrawiam !