W południowej Szwecji, w Smålandii nieopodal miejscowości Ryd, mieszkał kiedyś jegomość nazwiskiem Åke Danielsson. Åke urodził się w Tröjemåla, 8 maja 1914 roku, w wielodzietnej rodzinie. Miał trzech braci i dwie siostry. Jego matka zajmowała się domem, a ojciec był kamieniarzem.

Po ukończeniu pięciu klas szkoły, musiał pójść do pracy. Znalazł ją na farmie daleko od domu. Pracował od świtu do zmierzchu, przez 7 dni w tygodniu, za równowartość 25 dolarów miesięcznie. Mieszkał w stajni z końmi, spał na kamiennej pogodzie, jadł tam, żył, ciężko pracował… i bardzo chciał wrócić do domu. Pech chciał, że nastały lata 30-te i wielki kryzys w Szwecji. Ponad 30 procentowe bezrobocie nie ułatwiało powrotu do rodzinnego Tröjemåla. Podejmował się różnych zajęć i prac najemnych w Skanii i Smålandii .

Åke Danielsson chciał jednak czegoś więcej i przede wszystkim chciał być niezależny, nie chciał już pracować dla kogoś.

W 1935 roku kupił bagno (choć nigdy nie stał się jego formalnym właścicielem) i dużą łopatę o szerokim ostrzu. Tak oto został przedsiębiorcą, samozatrudnionym. Zaczął wydobywać z własnego bagna torf. To bagno, na którym spędzi niemal całą resztę swojego życia, położone jest na farmie Kyrkön ok. 3 km na zachód od Smålandzkiej miejscowości Ryd.

Wykopany i wysuszony torf sprzedawał miejscowym spekulantom. W latach 30-tych torf stał się modny. Zmieszany z gnojowicą i gojem był cennym nawozem używanym w rolnictwie.

Åke miał smykałkę do wynalazków. Zbudował na swoim bagnie małą fabrykę nawozu z torfu, z taśmociągiem napędzanym silnikiem samochodowym. Zbudował sobie malutki dom, warsztat, a nawet… kolejkę wąskotorową, którą transportował torf z bagna, do swojej fabryki.

Nastały mroczne czasy II wojny światowej, a po wojnie zaczął rosnąć szwedzki dobrobyt. Była praca, było jedzenie, były dobra wszelakie. W latach 50-tych samochód stał się „prawem każdego człowieka”.

Dealerzy samochodowi mieli swój złoty czas. Brakowało jednak mechaników i dobry warsztatów, stacji obsługi. Gdy samochód się zepsuł , nie nadawał się do dalszej jazdy, jego właściciel porzucał go w lesie, przy drodze, gdziekolwiek, gdzie dokonał swojego mechanicznego żywota i kupował nowy.

Åke Danielsson zaczął te samochody zbierać i zwozić na swoje bagno. Nie mając żadnej wiedzy i doświadczenia mechanicznego, nie mając nawet prawa jazdy, w ciągu kilku lat stał się samochodowym specjalistą.

Stał się też jednym z pierwszych samochodowych „recyklerów”. Z zebranych, a później też odkupionych samochodów, usuwał paliwo i oleje, a same auta rozbierał na części, które potem sprzedawał w swoim warsztacie.

Szczególnym wzięciem cieszyły się podobno koła, które służyły do budowy przyczep i wózków dla okolicznych rolników.

Za sprawą mediów, o Åke zaczęło być głośno. Do jego lasu zaczęli zjeżdżać się turyści i poszukiwacze części do starych aut z całej Szwecji. Liczono ich w tysiącach.

Kerstin Bengtsonn, która pochodziła z Ryd, opowiedziała, że kiedyś odwiedzając rodzinną miejscowość, poszła na spacer. Zeszła ze swojej zwyczajowej ścieżki i przypadkiem natknęła się na ten swoisty parking.  Zobaczyła ponad setkę samochodów, zaparkowanych w słońcu, wyglądających jakby ich właściciele zaparkowali je tylko na chwilę i mieli zaraz po nie wrócić. Ta chwila jednak nigdy nie nastąpiła, a samochody zostały zapomniane.

fot. Kerstin Bengtsonn rok. 1980

Była zafascynowana tajemniczą, opuszczoną i niemal duchową atmosferą tego miejsca. Cisza natury ogromnie kontrastowała ze śladami rozpadu, pozostawionymi przez człowieka.

„Powoli, ale na pewno drzewa i zarośla ponownie zawładną tym miejscem i ostatecznie pogrzebią te auta” powiedziała.

Po kilku wizytach Kerstin zaprzyjaźniła się z Åke i mogła swobodnie odwiedzać jego teren, przeprowadziła z nim wiele interesujących rozmów. Pewnego razu, Åke Danielsson pozwolił Kerstin zrobić sobie to unikatowe zdjęcie, prawdopodobnie jedyne zachowane:

fot. Kerstin Bengtsonn

Swoje ostatnie auto Danielsson kupił w 1974 roku. Przez następne lata żył ze sprzedaży zgromadzonych przez ponad 20 lat części.

W 1992 roku z powodu choroby, przeniósł się do domu spokojnej starości w Ryd, gdzie zmarł w roku 2000.

Prze lata trwały batalie, co zrobić ze zgromadzonym przez „szalonego kolekcjonera” złomem samochodowym, który wrastał powoli w las i jak twierdziło wielu, może doprowadzić do zanieczyszczenia środowiska naturalnego.

Po burzliwych obradach lokalnej społeczności, postanowiono w końcu pozostawić wraki samochodów w lesie, na bagnie należącym do Åke Danielssona, jako swoiste memento, pomnik, miejsce pamięci i pozwolić naturze i czasowi zrobić z nim porządek.

To co dzisiaj można tam zobaczyć, to malutki fragment tego, co zgromadził przez lata mieszkaniec tego terenu. Wraki ok. 150 samochodów i pozostałości zabudowań, w których żył, mieszkał i pracował Danielsson.

Miejsce magiczne, miejsce straszne, miejsce zadziwiające.

Dojazd:

Kyrkö mosse znajduje się przy drodze nr 119 w kierunku Hässleholm, 3 km na zachód od miejscowości Ryd.

GPS: 56.466370, 14.655158

Godziny otwarcia:

Czynne całą dobę, przez cały rok

Cena biletów:

Gratis, wejście i zwiedzanie nie jest biletowane

Noclegi w okolicy:

Baza hotelowa jest skromna, ale można znaleźć ciekawe i niedrogie (jak na szwedzkie warunki) noclegi za pośrednictwem portalu booking.com

Bezpośredni odnośnik do ofert noclegowych w pobliżu Ryd – KLIKNIJ

Najlepiej zajechać tam oczywiście podróżując po Szwecji kamperem. Teren obfituje w piękne jeziora, nad którymi można bez problemu zatrzymać się na nocleg.

 



4 komentarze

  1. Robert z VW Portal

    Ciekawi mnie tylko jedno: czy na tym złomowisku słyszałeś tego Niemcy co płacze jak sprzedaje auto Polakowi 😉 Trochę ironicznie, ale patrząc na stan wielu „importowanych”…. No koniec narzekania, kapitalne zdjęcia, pozdrawiam Robert z VW Portal

    Odpowiedz
    • vadim

      Tego co Polakowi sprzedawał to nie, ale paru się kręciło szukających aut sprzedanych kiedyś Szwedowi 🙂

      Odpowiedz

Komentarze