Dzisiaj krótki wpis na temat urządzenia, którego bardzo często używam i wydaj mi się niezbędne w codziennym życiu, zwłaszcza jeśli w mieszkaniu kuleje wentylacja.

Posiadam malutkie mieszkanko, wybudowane na początku lat 2000-ych w którym system wentylacji jest symboliczny. Co się z tym wiąże, występują duże ilości wilgoci. Zwłaszcza w łazience. Każda kąpiel pod prysznicem, każde pranie w pralce to ogromne ilości wody na ścianach i suficie. Wszystko to wsiąka w ściany. Dodając do tego że wentylacja jest jak wspomniałem symboliczna, okna na jedną stronę i brak możliwości zrobienia „przeciągu”, oraz wadliwa hydroizolacja balkonów nade mną kilka lat temu zaczął pojawiać się na ścianach grzyb.

Próbowałem wszystkich chyba sposobów na pozbycie się wilgoci. Kupowałem różnego rodzaju pochłaniacze. Takie za 5 złotych:

takie za 40 złotych:

Kubki z sorbentem i inne mniej lub bardziej dziwne pochłaniacze i osuszacze. Dawały one tak w zasadzie nic. Te droższe pochłaniacze owszem, wciągały sporo wilgoci, ale musiałbym ich chyba rozstawić ze 20 w każdym wolnym miejscu aby odczuć różnicę i pozbyć się pojawiającego się w rogach mieszkania pieczarek…

Jakieś 8 lat temu pierwszy raz kupiłem osuszacz powietrza. Był to osuszacz marki Equation z Leroy Merlin .

Drogi jak smok, bo kosztował ok 1000 złotych ale jak się okazało mega skuteczny. Na samym początku, gdy wilgoci było w mieszkaniu jeszcze bardzo dużo, potrafił wciągnąć i skroplić do zbiornika 2 litry wody dziennie. Dzięki niemu pozbyłem się nadmiaru wilgoci i co najważniejsze pozbyłem się grzyba.

Urządzenie to jest bardzo proste w obsłudze, wystarczy włączyć, ustawić poziom do jakiego ma osuszyć powietrze i czekać na efekty. W przypadku tego Equationa na wyświetlaczu ustawiało się procentowy poziom w zakresie od 30 do bodaj 80 %.

W środku jest kompresor i skraplacz działający na zasadzie bardzo podobnej do klimatyzatora. z jednej strony wentylator wciąga powietrze z wilgocią z drugiej wypuszcza osuszone. Woda skroplona z powietrza trafia do zbiornika, który należy regularnie opróżniać.

Osuszacz z Leroya miał jednak jedną ogromną wadę. Był cholernie głośny. Generował hałas, burczenie, które ciężko było znieść, nawet kiedy stał zamknięty w łazience, zamknięty, postawiony na macie antywibracyjnej. Obudowa wpadała w rezonans, trzęsła się , klekotała, kompresor chodził jak w starej radzieckiej lodówce. Trudno było to wytrzymać. Po kilku latach się poddałem i postanowiłem zmienić ten osuszacz na cichszy.

Po dłuższych poszukiwaniach wpadła mi w ręce oferta ze sklepu Jula. Był tam dostępny za 350 złotych osuszacz Anslut.

źródło: jula.pl (jak widać obecna cena jest o stówkę wyższa, polski ład…)

Był mniejszy i mniej wydajny od tego który miałem do tej pory, ale parametry wydawały mi się całkiem przyzwoite. Po długim „riserczu” na jutjubach nie znalazłem niestety nigdzie żadnego filmu, w którym mógłbym ocenić jak głośny jest ten osuszacz. Kilka razy ostatnio przejechałem się na sklepie Jula, gdyż niestety sporo rzeczy tam sprzedawanych to buble, ale postanowiłem zaryzykować.

Pojechałem i kupiłem, ale zanim zapłaciłem poprosiłem pracownika w sklepie aby mi go uruchomił. Miał spore opory, bo twierdził że „i tak Pan nie usłyszy jak on chodzi bo tu głośno jest”. To brzmiało jak najlepsza rekomendacja… Jeśli ja go nie usłyszę, to znaczy że jest z 10 razy cichszy do lirojowego.

I tak faktycznie było, może nie do końca bo coś tam było słychać gdy się kompresor włączył, ale dla mnie brzmiało to jak cichutkie mruczenie w porównaniu z moim poprzednim osuszaczem.

Także koniec końców, osuszacz Anslut z Jula stanął w moje łazience. Teraz po ponad 2 miesiącach uważam że jest genialny, cichy i może nie aż tak jak Equation, ale bardzo podobnie skuteczny. Wg. producenta nadaje się on do pomieszczeń do 30m2. Ma on 2 litrowy zbiornik, który u mnie zapełnia się w ciągu 4 – 5 dni. Sterowanie jest skromniejsze niż w Equationie. Do wyboru są tylko trzy, predefiniowane poziomy wilgotności do jakiej urządzenie ma osuszyć powietrze ( 40/50/60%).

Podsumowując znajduję zakup bardzo udanym.

Jeśli interesuje Was bardzo on hałasuje i jak wygląda „na żywo”, zapraszam do obejrzenia krótkiej etiudy słowno- obrazkowej, którą nagrałem na tą okoliczność:

Jeśli znalazłeś artykuł ciekawym i / lub pomocnym nie pogniewam się jeśli postawisz mi filiżankę kawy: https://buycoffee.to/vadimontour lub http://www.ko-fi.com/vadimpacajev

Czuwaj!

Artykuł powstał we współpracy z moim prywatnym kontem bankowym, z którego środki zostały przekazane na zakup wyżej opisanego sprzętu.



Komentarze