Gdańsk – Hel – Gdańsk 230,38 km
Przyszedł czas na opis najdłuższej jak do tej pory trasy pokonanej przeze mnie rowerem.
W podróż zabrałem kilka najpotrzebniejszych rzeczy: namiot, materac, śpiwór, kuchenkę gazową, kubek metalowy, niezbędnik, apteczkę, pompkę , latarkę, torbę z narzędziami i częściami rowerowymi, pelerynę przeciwdeszczową i trochę jedzenia. wszystko spakowałem do sakw rowerowych Kellys Hook – opis sakw tutaj.
Wyjechałem w sobotę rano krótko po 7.30 kierując się z Gdańska Karczemek w dół Kartuską do drogi rowerowej do Wrzeszcza, następnie Hallera na pas nadmorski.
Potem prosto do Sopotu, z Sopotu do Orłowa ,ścieżka rowerowa niestety urywa się kawałek za Sopotem i jest tam podejście do góry po dziwacznych schodach z bali z malutką rynną z boku na prowadzenie roweru. Konstrukcja jest okropna – w nocy padało więc bale były śliskie jak cholera , a rynna praktycznie uniemożliwia wtarganie roweru z sakwami , trzeba go pochylać pod sporym kątem.
Dale klucząc trochę (oznakowanie fatalne bądź w ogóle nie istniejące) trafiłem na drogę do mola w Orłowie, tam musiałem odbić na ul. Zwycięstwa, tunelem pod torami przejechałem na Śląską i dalej prosto do Morskiej (brak drogi rowerowej, schody itp utrudnienia). Wzdłuż Morskiej leci ścieżka aż na Chylonię. Tam odbiłem w Chylońską (brak drogi rowerowej) i później w Pucką (jest ścieżka rowerowa).
Z Puckiej skręciłem w tzw. drogę techniczną elektrociepłowni (za drugim przejazdem kolejowym). Tam zaczyna się trasa rowerowa R10 jest to część międzynarodowej trasy rowerowej R10. Tutaj też zaczęło się porządne oznakowanie trasy wraz z kilometrażem! Rewelacja! Tą drogą techniczną jedziemy prosto aż do Dębogórza tam, skręciłem w ul Długą przy oczyszczalni ścieków (znaki trochę mylą – pokazują aby jechać prosto … można się pogubić).
Niestety oznakowanie skończyło się na wysokości Redy… pojawią się dopiero po kilku ładnych kilometrach jechania troszkę na „czuja” na szczęście nigdzie nie trzeba skręcać i odbijać , ciśniemy prosto.
Kiedy pojawi się drogowskaz odbijamy w kierunku Rezerwatu „Beka” , tam malowniczą acz o fatalnej nawierzchni, najpierw dziurawej asfaltowej , potem z małych płyt ażurowych i następnie Yumb dojechałem do skrzyżowania z drogą gruntową. Tam odbiłem w prawo (brak znaku trasy R10, pojawia się dopiero spory kawałek za skrzyżowaniem) i dojechałem do Osłonina.
W Osłoninie w samym środku miejscowości zatrzymałem się na krótki popas przy specjalnie d tego celu wybudowanym postoju – parkingu rowerowym. Dobrze że to zrobiłem , bo jak tylko siadłem pod dachem przyszła 5 minutowa gwałtowna zlewa. Byłbym cały przemoczony a tak suchy pojechałem dalej.
Dalej Rzucewo , tam do wyboru kilka tras – R10 asfaltem, gruntowa trasa niebieska oraz wzdłuż wybrzeża klifem w kierunku Pucka (trudna!). W tą stronę jechałem asfaltem do Błądzikowa tak jak prowadzi R10. Wszystkie te trzy trasy mają długość ok 8km. Dalej przez Puck do Swarzewa , gdzie wjeżdżamy na trasę rowerowa wzdłuż Półwyspu Helskiego. To także jest trasa R10 , choć za Swarzewem znikają jej oznaczenia.
Dalej już nie da się zgubić – Władysławowo, Chałupy, Kużnica, Jastarnia, Jurata i Hel. Trasa w większości biegnie wzdłuż Zatoki , dopiero za Jurtą przejeżdża na drugą stronę i biegnie po stronie lasu od otwartego morza.
Ta trasa jest gruntowa , nawierzchnia jest fatalna do tego masa podjazdów co mając już ponad 100-kę w nogach daje popalić. Tutaj opisałem ten odcinek dokładniej. W samym Helu jechałem aż na sam koniec „cypla” do pola namiotowego „Helkamp” – opis pola tutaj – przy ul. Kuracyjnej 1.
Tam nocleg pod namiotem i 8 rano trasa powrotna.
Powrót wyglądał niemal identycznie, z małą modyfikacją między Puckiem a Rzucewem pojechałem malowniczą acz bardzo trudną trasą wzdłuż wybrzeża . Aby na niego trafić trzeba w Pucku w porcie pojechać zgodnie ze znakami – trasa R10/Szlak Pierścienia Zatoki Puckiej. Droga wiedzie najpierw prze malowniczy park, następnie przez jakieś nowe osiedle by po przejechaniu kilkuset metrów w lesie i podjechaniu pod małe wzniesienie nagle skończyła się brukowana ścieżka i zaczęła ścieżynka szerokości jednego koła rowerowego pomiędzy polami a urwistym klifem.
Trzeba się tam dwa razy wdrapać pod niemal pionowe ściany , które na dodatek są chyba z gliny , a że w nocy padało … a że rower z sakwami jest dziadowsko ciężki to możecie sobie wyobrazić jaka to była masakra.
Sama trasa jak już wyżej napisałem to w większości ścieżynka szerokości kilkunastu centymetrów pomiędzy urwiskiem a polem, przechodząca na końcowym odcinku przed Rzucewem po zjechaniu z klifu w bardzo dobrą szeroką , utwardzoną acz dalej gruntową trasę rowerową. Warto się nią przejechać bo widoki są oszałamiające. Trafiłem akurat na przepiękne bezchmurne niebo, widać było z góry całą zatokę , cały Półwysep i ogrom trasy jaką już przejechałem.
Druga małą modyfikacją było przejechanie Al. Zwycięstwa w Gdyni, bez odbijania na drogi rowerowe w Orłowie i Al. Niepodległości w Sopocie (tak tak wiem jest tam zakaz poruszania się rowerem…) do Gdańska.
Dupsko bolało już mnie masakrycznie , więc szukałem każdej możliwej oszczędności w kilometrach.
W każdym razie kolejna z planowanych na ten sezon tras „odhaczona” , pomimo paskudnej pogody (wiatr w pysk praktycznie całą trasę , deszcz – choć udało mi się nie zmoknąć i dosyć chłodno, ale i czasem wychodziło słońce) to jestem bardzo zadowolony i uważam przejechanie tej trasy spory wyczyn.
Poniżej kilka zdjęć z całej trasy:
Super trasa ale pogody nie zazdroszczę, w weekend siedziałam w domu z kubkiem gorącej herbaty i na myśl mi nie przyszło ruszać się gdzieś rowerem 🙂 Muszę kiedyś wybrać się na półwysep rowerem, ale chyba jednak do Pucka albo Władysławowa pojadę pociągiem i stamdąd już rowerem do Helu.
No pogoda nie była najlepsza, ale udało mi się nie zmoknąć 🙂 do końca wahałem się czy jechać, ale póxniej moge nie mieć czasu na dwudniowy wypad więc zdecydowałem się jechać i nie żałuję ! Pozdrawiam!
Fajny dystans ! Jak wygląda to pole w Helu? Opiszesz je ?
Dziękuję! Tak wkrótce pojawi się opis pola namiotowego. W skrócie powiem że Bornholm toto nie jest 🙂 ale jest znośnie. Szczegóły wkrótce. Pozdrawiam!
Witam,
Zainspirowany Twoim opisem trasy i wyprawy „machnąłem” Gdańsk – Hel – Gdańsk na raz.
Zrobiłem to na lekko czyli kilka batonów w kieszeń, jakaś rybka na Helu i odwrót.
Wyjazd z Gdańska Orunii o 5 rano, powrót ok. 22.
Łączna odległość to 236 km.
Trasę opisałeś bardzo dobrze z tym, że nie polecam rowerem szosowym z oponami 1.25 wracać R10 wzdłuż klifu…;)
Pzdr
Dzień dobry
Dziękuję za info, ciesze się że moje wpisy kogoś inspirują 🙂 cholernie miło to słyszeć.
Gratuluję dystansu 236 na raz nie dał bym rady…
A R10 wzdłuż klifu zdecydowanie nie na szosowy rower, co starałem się pokazać na zdjęciach 🙂
Pozdrawiam!
Vadim
gdzie ten ślad trasy można sobie pobrać i wypróbować go?
Nie zapisuję nigdy „śladów” niestety, nie pomogę.
Pozdrawiam