Gdańsk Karczemki – Gdańsk – Św Wojciech – Pruszcz Gdański – Juszkowo – Straszyn – Bąkowo – Otomin – Kiełpino Górne – Karczemki – 48.28 km
W niedzielę pierwsza w tym sezonie dłuższa przejażdżka rowerowa. Tym razem w nieznanym mi kompletnie „rowerowo kierunku” czyli do Pruszcz Gdańskiego i dalej do Straszyna aby dostać się na znane mi już drogi w okolicach Kolbud.
Wyjazd z Karczemek, Kartuską w dół do Urzędu Miejskiego, tam prawo i chodnikiem do drogi rowerowej wzdłuż kanału Raduni.
Powstała tam naprawdę fajna droga rowerowa, choć nie posiada ona całkowicie oznaczeń pionowych i poziomych, przejazdy na skrzyżowaniach są fatalne, pełno na tej drodze pieszych i na dodatek na Oruni droga kończy się płotem posesji… , jednak jest całkiem fajnie.
Droga urywa się na Św. Wojciechu, chłopaki z Hydrobudowy walczą tam dzielnie, tzn, stali i palili fajki.
Trzeba zjechać na dół, przeciąć trakt i wjechać na wał przeciwpowodziowy. Tutaj już dziurawą betonką dojedziemy do Pruszcz Gdańskiego.
W Pruszczu oczywiście o jakichkolwiek oznaczeniach, drogowskazach, wskazówkach czy czymkolwiek można zapomnieć. Pobłądziłem trochę i wyjechałem w tzw. „faktorii”, która z okazji niedzieli była oczywiście zamknięta.
Objechałem toto dookoła, jednak nikt nie potrafił wskazać mi dalszej drogi do Juszkowa tudzież Straszyna. Podobno jest gdzieś jakaś droga rowerowa wzdłóż Raduni, ale gdzie ona jest i jak na nią trafić nie udało mi się ustalić ani znaleźć jakiegokolwiek drogowskazu.
Pojechałem kawałek żółtym pieszym szlakiem pieszym w kierunku Juszkowa (wg oznaczeń PTTK) jednak wymiękłem po jakimś kilometrze – błoto po kolana, nie dało się jechać. Wróciłem do Pruszcza i trochę na „czuja” znalazłem drogę do Juszkowa.
Tam też bardziej na czuja obrałem kierunek Straszyn . Jechałem mając Radunię po prawej, aż dojechałem do ul. Starogardzkiej w Straszynie. Wspominanej przez różne osoby oraz widzianej gdzieś w becie drogi rowerowej wzdłuż Raduni nie udało mi się odnaleźć.
W Straszynie w Poprzeczną i dalej kierunek na miejscowość Bąkowo. Tutaj też brak jakichkolwiek drogowskazów, nawet zwykłych samochodowych. Ale rejon już znałem więc nie było problemu. Zaczynało się już ściemniać (straciłem ponad pół godziny szukając wyjazdu na Juszkowo z „faktorii”).
Kilometry też zaczynałem czuć w kolanach a tu najgorszy odcinek bo do Kiełpina Górnego jest praktycznie cały czas wspinaczka. Różnica poziomów to ponad 100 metrów. Po dojechaniu do Bąkowa, skręt w las do Otomina.
W Otominie w las do Kiełpina. Tu kolejna nieprzewidziana sytuacja. Rozregulowała mi się tylna przerzutka i na podjeździe spadł łańcuch za górną tarczkę blokując się pomiędzy szprychami a zębatką. Najgorsze , że nie mogłem go za cholerę odblokować – kolejne pół godziny stracone.
Po naprawie już prosto z Kiełpina do Karczemek.
Wszystkiego razem wyszło 48.28 km. czas z błądzeniem po „faktorii” i usuwaniem awarii – 3,5 godziny.
Jeden komentarz