Powstanie w końcu trasa rowerowa łącząca Gdynię z Sopotem?
Dzisiejsza prasa poranna donosi o kolejnej przymiarce do połączenia trasą rowerową Gdyni i Sopotu. Mowa tu o odcinku od granic Sopotu przez Kolibki w kierunku centrum Gdyni.
Jak to wygląda teraz wie doskonale każdy kto choć raz próbował przejechać z Gdańska do Gdyni . Na granicy Sopotu i Gdyni ścieżka się urywa, pokonać trzeba strome schody, które rowerem turystycznym z sakwami czy nie daj boże wózkiem są praktycznie nie do pokonania. Dalej też nie jest lepiej. Oznakowania praktycznie brak, jest w lesie ładny wiadukt rowerowy, który prowadzi donikąd w Gdyni uwielbiają takie konstrukcje – patrz „estakada rowerowa”).
Wg planów nowa trasa powstać ma wzdłuż klifu przy plaży, na plaży a nawet nad morzem, szczególnie tam gdzie jest tak wąsko , że na wet piesi mają problem z przejściem.
Trasa tam ma być częścią projektowanej Nadmorskiej Trasy Rowerowej która ma w przyszłości łączyć wszystkie miasta hanzeatyckie nad Morzem Bałtyckim…
Gdyński odcinek od Kosakowa do Sopotu to 17 kilometrów, czego istnieje wg Urzędników już 11 (ciekawe jak to obliczyli, i co uznali za część tej trasy , mam nadzieję że nie tor przeszkód wzdłuż Al. Zwycięstwa na którym można rozpierdzielić rower na dziurach i krawężnikach).
Co ciekawe sam projekt tej trasy ma kosztować UWAGA – 16 milionów złotych! W 2011 czy 2012 roku portal Nasze Miasto informował , cytując gdyńskich urzędników, że cała trasa ma kosztować nawet milion złotych. Teraz sam projekt 16 baniek… inflacja szaleje.
Temat powraca co kilka lat, teraz przed wyborami szczególnie. O tej trasie można było w prasie czytać już w 2009 roku, wtedy urzędnicy (ci sami zresztą co teraz) zapewniali że trasa powstanie wciągu roku. Minął co najmniej piąty a jazda rowerem po Gdyni to nadal spore wyzwanie. Wybory się skończą, prezydent Szczurek niczym imperator kolejne 4 lata spędzi w fotelu prezydenta, a rowerzyści tacy jak ja po przejechaniu z Westerplatte do Sopotu, dojadą do schodów, zawrócą, wypiją kawę w Sopocie i pojadą do domu.
Ta estakada rowerowa na Obłużu to porażka jest bardziej stroma niż estakada, a i tak nie ma jak dojechać do Grabówka, albo przez Centrum albo Chylonię