droga rowerowa donikąd #2
Kontynuuję niedawno zaczęty cykl opisujący drogi rowerowe kończące się w nicości. Dzisiaj jedziemy dalej w kierunku gdańskich Kokoszek.
Od ulicy Inżynierskiej z uwagi na duży ruch także ciężarowy zmuszeni jesteśmy łamać przepisy i jechać chodnikiem.
Chodnik niestety kończy się kawałek za Biedronką. Tam musimy zjechać na Kartuską i z narażeniem życia dojechać do ul. Fabrycznej. Tam zaczyna się , a raczej zaczynała się droga rowerowa.
Zaczynała się bo ktoś zmienił oznakowanie (o tym jeszcze za chwilę) i jest tam teraz ciąg pieszy z dopuszczonym ruchem rowerowym . Po co ta zmiana – nie wiem.
Pan „oficer rowerowy” Remigiusz Kitliński napisał w komentarzach na moim blogu , że było to na wniosek rowerzystów… Chyba jakichś samobójców…
Wracając do tej zmiany bo jest ona oprócz tego że zastanawiająca to wykonana w sposób jak na zdjęciu powyżej. Czyli tak w zasadzie nie wiadomo o co chodzi, ponieważ znaki nawzajem się wykluczają. Pionowy mówi o drodze dla pieszych, poziomy o drodze dla rowerów.
Przypomnę, że Kodeks Prawo o Ruchu Drogowym nie precyzuje hierarchii znaków drogowych i poziome są tak samo ważne jak pionowe . Tak więc w tym przypadku nie wiadomo który znak jest ważniejszy. Ponadto oznakowanie to obowiązuje tylko na kilku metrach, ponieważ znajdujące się tuż za znakiem skrzyżowanie odwołuje ten znak.
Jadąc dalej przecinamy ul. Nowatorów przejazdem rowerowym – a jakże i jedziemy dalej drogą wg znaków poziomych rowerową, znaków pionowych – brak.
Droga ta po ok 100 metrach urywa się i zaczyna się wydeptana ścieżka oraz krzywy chodnik na którym można stracić zęby nawet idąc pieszo. Tak dojeżdżamy do szkoły w Kokoszkach.
Dalej jest jeszcze kawałek chodnika do ul. Bysewskiej którym musimy jechać znowu łamiąc przepisy, nie chcąc zginąć pod kołami.
W kolejnym odcinku pojedziemy z Karczemek do Rębiechowa a może i do Matarnii…